Autor: kerriclifford240879
Rodzaj: Angst/Drama
Rating: M
Status: Zakończone;
Zgoda: Jest
Beta: Olbrzymią robotę wykonała tutaj Irlandka :) Dziękuję! Jeżeli widzicie jakieś błędy - proszę, wskażcie je.
Podsumowanie: Siedem razy może znaczyć całe życie zmian.
Rozdziały: pierwszy, drugi, trzeci, czwarty, piąty, szósty, siódmy. || PDF
Notka Tłumacza: Podoba mi się ten rozdział - zaczyna się akcja!
Za czwartym razem, kiedy Draco Malfoy dotknął Hermionę Granger, słychać było
głosy śmierciożerców przeszukujących miejsce niedaleko tego, gdzie się
ukrywali.
Za czwartym razem, kiedy Draco Malfoy dotknął Hermionę Granger, słychać było
głosy śmierciożerców przeszukujących miejsce niedaleko tego, gdzie się
ukrywali. Większość członków Zakonu zdążyła użyć świstoklików przed nałożeniem
zaklęcia antydeportacyjnego. W czasie trwania klątwy nikt nie
mógł użyć żadnej innej magii. Draco szeptem wyjaśnił Harry'emu, że to
pułapka i prosta droga ku torturom, które bardziej służyły by zebraniu
informacji niż powolnemu i bolesnemu zabijaniu.
Ich trójka tłoczyła się w drewnianej wnęce przeznaczonej dla maksymalnie dwóch osób. Draco jedną dłoń oparł nad głową Hermiony, drugim ramieniem obejmując mocno jej talię, utrzymując ją tym samym w pionie. To jednak było w porządku, ponieważ Hermiona miała ramiona owinięte wokół niego, również go podtrzymując.
Stała pomiędzy jego nogami, wciśnięta praktycznie w Draco, a Harry stał przed nimi z bezużyteczną różdżką ściskaną w dłoni. Otaczała ich ciemność, a w powietrzu dało się wyczuć kurz. Granger oparła swoje czoło o muskularny tors przed sobą i słyszała, chociaż bardziej wyczuwała, krótkie, urywane oddechy, które brał Malfoy. Mogła bez problemu wyczuć pot i strach, który wisiał dookoła nich, prawie dusząc.
Poczuła jak Draco ugiął swoje kolana i lekko się osunął, tak że dotykał nimi ściany za nią, a jego uda były mocno przyciśnięte do jej nóg. Oparł głowę o jej ramię, przez co mogła słyszeć jak lekko dyszy. Usłyszała nawet ten cichy jęk, który uciekł spomiędzy jego ust, gdy lekko odwrócił swoją głowę tak, iż oddychał w jej szyję.
Kobieta zamknęła oczy i sama opuściła swoją głowę na jego bark, modląc się by udało im się wydostać z bałaganu w którym teraz są. Miała nadzieję, że szybko im się to uda. Wojna rozszalała się na dobre od jakiegoś roku. Tak naprawdę to od trzynastu miesięcy, dwóch tygodni, czterech dni i dwunastu, lub coś koło tego, godzin jeśli mamy być dokładni. I w ciągu tego całego czasu Hermiona w końcu pozwoliła odpuścić sobie negatywne uczucia wobec Draco, co pozwoliło im całkiem dobrze współpracować.
Był nieczuły i zimny. W najlepszych momentach był draniem. A ona nadal była Panną-Wiem-To-Wszystko, która dalej potrzebowała, jak to jej wyjaśnił przy ich ostatniej kłótni, podczas której rzuciła w niego kubkiem, cholernie dobrego rżnięcia, dzięki czemu mogłaby się pozbyć tego kija z tyłka. W każdym bądź razie, teraz był bezpieczeństwem w ciemności, gdy Hermiona oblizała swoje spierzchnięte wargi, kiedy usłyszeli wysoki krzyk na zewnątrz ich kryjówki, a zaraz po nim głuchy łomot.
— Bezużyteczny, cholerny skrzat! — krzyknął głęboki głos.
Hermiona próbowała stłumić swój jęk, gdy usłyszała koszmarny dźwięk miażdżonych kości, powodując tym, iż Draco mocniej zacisnął wokół niej swoje ramię, a Harry nabrał głęboki, uspokajający wdech. Zamknęła oczy i z jeszcze większą siłą myślała o domu, o spojrzeniach, które rzucał jej Malfoy, a których znaczeń nie mogła odszyfrować. I o tym jak Blaise przeleciał Cho, kiedy wreszcie otworzyła swoje oczy i zobaczyła o wiele więcej niż się spodziewała.
Ludzie pieprzyli się na prawo i lewo, a ona nie wiedziała, co zrobić z tą wiedzą. Luna pieprzyła się z Seamusem, Harry z Ginny, a Blaise z każdym, kto się tylko do niego uśmiechnął. Ron z Lavender, która pewnej nocy po prostu się pojawiła. I gdy pewnego wczesnego ranka Hermiona zobaczyła jak Draco wychodzi z pokoju Parvati, Granger szalenie się zaczerwieniła pod jego oceniającym wzrokiem.
Katie Bell i, co jest bardzo zaskakujące, Marcus Flint, po tym jak pokazał się cały brudny, zakrwawiony i ze swoim koszmarnym charakterem. Dean i Alicia Spinet, Fred i Angelina Johnson. Neville Longbottom i Susan Bones. I to byli tylko ci byli uczniowie, których widziała jak przekradają się z jednego pokoju do drugiego pod osłoną nocy. Im brutalniejsza stawała się wojna, tym więcej ludzie się pieprzyli. Wszystko w końcu zaczęło nabierać dla niej sensu, gdy zauważyła, jak pewnej nocy Blaise zakradł się do pokoju Cho i z nią już został.
Jednak, co zupełnie nie miało dla niej sensu, to spojrzenia, które posyłał jej Draco. Były one długie i wyglądał wtedy na bardzo głęboko zamyślonego, co powodowało, że czuła się niekomfortowo, w ten szczególny, dziwny sposób, którego nie potrafiła wyjaśnić. Czuła się tak samo, jak wtedy, gdy przez przypadek jej dotykał — gdy muskał jej dłonie lub swoim biodrem uderzył w jej, by przesunąć ją z drogi. Albo tak jak teraz, gdy kłykcie jego dłoni powoli przesuwały się wzdłuż jej pleców.
Cal w górę, cal w dół, a wraz z nimi całe jego ramię. To ciepło, ten dotyk, powodował, że lekko się wygięła, a jej oczy otworzył się, kiedy jego oddech owiał jej szyję. Oboje w tym samym czasie unieśli głowy i wpatrywali się w siebie w przytłumionym świetle. Wzmocnił uścisk i gdy powoli zaczął rozluźniać swoje pięści, mogła poczuć jak opuszki palców rozciągają się wokół jej żeber i zatrzymują się pod ramieniem.
Zmarszczyła brwi, gdy Draco powoli schylił głowę i oparł swoje czoło o jej; mogła poczuć każdy oddech, który łaskotał jej twarz, gdy wypuszczał powietrze przez usta. Przyciągnął ją jeszcze bliżej i kobieta przygryzła dolną wargę by powstrzymać pisk, który tak usilnie chciał się wydostać z niej, gdy jego palce, takie długie, giętkie palce, delikatnie i powoli dotknęły krawędzi jej piersi.
Gdy przekrzywił trochę głowę, wiedziała co zamierza zrobić, nawet przed tym, jak on zdał sobie z tego sprawę. I kiedy ponownie ruszył się, jej ręka wystrzeliła pomiędzy nimi, dłonią zakrywając jego usta. Czuła na niej jak oddycha; wpatrywała się w oczy, które błyszczały szatańską radością. Jego palce ponownie się poruszyły, a ona musiała zagryźć dźwięk, gdy zaczęły tę samą powolną podróż z powrotem na jej plecy.
W górę i w dół; znowu były powodem, że przysunęła się do niego opuszczając dłoń z warg, kiedy ponownie oparł swoją głowę o jej ramię. Ręka, na której się opierał nad jej głową, zsunęła się, a Hermiona cicho zajęczała, gdy poczuła jak wsuwa się pomiędzy ścianę a jej pośladek; jego palce pewnie go chwyciły i stanowczo pieściły.
Głosy na zewnątrz dalej rozmawiały, a ona próbowała w milczeniu wyswobodzić się z jego uścisku. Ale tu, gdzie byli, nie było w ogóle możliwości, by mogła od niego uciec i te ciche drżenie, ten cichy śmiech mówił jej, że doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Hermiona warknęła cicho i zamknęła oczy, gdy się nachylił nad nią.
Kiedy poczuła koniuszek jego języka na skórze gardła, ponownie drgnęła i próbowała się odsunąć. Ostrzegające uszczypnięcie w tyłek sprawiło, że znieruchomiała i odwróciła głowę w stronę Harry’ego. Stał dokładnie tak jak przedtem — obserwując i czekając, całkowicie nieświadomy tego co się za nim działo. Jej ruch dał Draconowi więcej skóry do zabawy, więc zaatakował lekkim kąsaniem i słodkim dotykiem języka miejsce tuż pod uchem.
Delikatnie dotknął językiem płatek, tym samym drażniąc go, by już po chwili przesunąć koniuszkiem wzdłuż małżowiny. Ponownie zadrżała i poczuła jak ogarnia ją gęsia skórka, gdy Draco dmuchnął w jej ucho ciepłe powietrze. Lekkie ugryzienie wzdłuż szczęki, po czym językiem przejechał po bliznach, które sam zrobił tak dawno temu.
Kobieta ponownie przymknęła oczy, kiedy jego dłoń w końcu puściła jej tyłek i powoli przesunęła się wzdłuż jej pleców, by chwycić ją za kark, kiedy się prostował. Gdy stali razem, przytuleni, ze splecionymi palcami, z jego oddechem owiewającym jej twarz, Hermiona doszła do wniosku, że piekło jednak istnieje, a ona właśnie się w nim znajdowała. Myśląc o tym uniosła wzrok, by ponownie na niego spojrzeć i zmarszczyła brwi widząc jak ten znowu delikatnie się pochyla, a jego usta są o cal od jej.
— Uspokój się.
Był to bardziej oddech, niż słowo i Hermiona poczuła się jeszcze bardziej upokorzona, gdy zrozumiała, że cały ten czas dotykał jej tylko po to, by ją rozproszyć. Gwałtownie odwróciła głowę, nie pozwalając by zobaczył jak bardzo została zraniona. Wstrzymała oddech oraz łzy, które groziły wypłynięciem, gdy nagle odetchnęła z ulgą słysząc jak głosy na zewnątrz oddalają się, a iskry magii poinformowały, że czar został zdjęty.
Poczekali jeszcze parę minut, a gdy Harry skinął na nieme pytanie, oznajmiając tym samym, że są bezpieczni, odeszła z dumnie uniesioną głową, pragnąc jak najszybciej zwiększyć dystans miedzy sobą a Draconem. Malfoy spojrzał wtedy na nią jakby wyrosła jej druga głowa. Gdy Potter aportował się za pomocą świstoklika, Draco złapał ją za ramię zmuszając by na niego spojrzała. Zanim uniosła wzrok przełknęła ślinę, a wraz z nią, przełknęła swoją dumę.
— Doskonale zdaję sobie sprawę, że ty, jak i większość ludzi z Kwatery Głównej, myślą, że wszystko czego potrzebuję to by ktoś mnie przeleciał, i że kiedyś znajdzie się ktoś na tyle zdesperowany lub na tyle napalony, iż pewnego dnia się nade mną zlituje. Ale czego zdecydowanie nie potrzebuję, to by ta litość była od ciebie.
— Litość? — zapytał wolno, a Hermiona przytaknęła, wyciągając z kieszeni swój świstoklik. — Myślisz, że czuję litość? — zapytał ponownie chcąc się upewnić, a kobieta tylko sapnęła.
— Jak inaczej nazwiesz tamto, Malfoy? — odparowała butnie, szeroko gestykulując w kierunku dziury w ścianie.
Oczy mężczyzny zamgliły się. Hermiona gniewnym gestem odgarnęła z oczu włosy i kiedy wykonał krok ku niej, zatrzymała go uniesioną, trzęsącą się dłonią i kręceniem głowy.
— Myślałam, że się zmieniłeś, Malfoy. Że z jakiegokolwiek powodu przestałeś mnie w końcu upokarzać. Ale by… uspokoić mnie? To jest wisienką na torcie!
Kiedy w końcu zrozumiał o co jej chodzi, zabrał kolejny krok w jej stronę, ale kobieta ponownie go zatrzymała emocjami, jakie mógł wyczytać z jej oczu.
— Trzymaj się ode mnie z daleka, dobrze? Graj w swoje gierki z kimś innym, z kimś takim jak Padma, która zna zasady, ponieważ ja tej gry nie lubię, Malfoy. Widzisz, po prostu nigdy nie wiem, kiedy zasady mogą się zmienić.
I kiedy znowu próbował się do niej przesunąć po prostu zniknęła, zostawiając go ze wspomnieniami swoich zranionych oczu oraz smaku skóry, który dalej mógł czuć na języku.
Hermiona zignorowała spojrzenia w Kwaterze Głównej, które wskazywały jakby Gregory i Blaise wszystko wiedzieli, i wspięła się po schodach do swojego pokoju usprawiedliwiając się bólem głowy oraz chęcią bycia samej przez resztę nocy.
Gdy w końcu się uspokoiła, na tyle, że mogła cokolwiek zjeść, otworzyła swoje drzwi w tym samym momencie, co osoba po drugiej stronie korytarza swoje. Nie potrafiła zrozumieć, dlaczego widok wymykającej się z pokoju Padmy i na wpół ubranego Malfoya, leżącego w łóżku tak bardzo ją zranił. Musiała chyba lekko nahałasować, ponieważ oboje podnieśli wzrok i na nią spojrzeli. Padma się zarumieniła, a Draco po raz kolejny posłał ku niej to przeciągłe, zamyślone spojrzenia, na które Hermiona odpowiedziała uniesieniem brwi w kpiącym geście i wymuszonym uśmiechem na ustach, po czym powoli zamknęła za sobą drzwi.
Kiedy nie pojawiła się kolejnego poranka na śniadaniu, Draco był wybawiony od pytań Neville, ponieważ Potter ogłosił wszystkim, że Hermiony nie ma — zabrała świstoklika wczesnym rankiem. Nie był pewny, kiedy wróci, i nie, nie wiedział gdzie poszła — zgłosiła się na ochotniczkę na misję z Fredem Weasleyem. I tylko Gregory nie wyglądał na zaskoczonego, kiedy Draco głośno i z ogromną złością przeklną.
Rozdziały: pierwszy, drugi, trzeci, czwarty, piąty, szósty, siódmy.
Ich trójka tłoczyła się w drewnianej wnęce przeznaczonej dla maksymalnie dwóch osób. Draco jedną dłoń oparł nad głową Hermiony, drugim ramieniem obejmując mocno jej talię, utrzymując ją tym samym w pionie. To jednak było w porządku, ponieważ Hermiona miała ramiona owinięte wokół niego, również go podtrzymując.
Stała pomiędzy jego nogami, wciśnięta praktycznie w Draco, a Harry stał przed nimi z bezużyteczną różdżką ściskaną w dłoni. Otaczała ich ciemność, a w powietrzu dało się wyczuć kurz. Granger oparła swoje czoło o muskularny tors przed sobą i słyszała, chociaż bardziej wyczuwała, krótkie, urywane oddechy, które brał Malfoy. Mogła bez problemu wyczuć pot i strach, który wisiał dookoła nich, prawie dusząc.
Poczuła jak Draco ugiął swoje kolana i lekko się osunął, tak że dotykał nimi ściany za nią, a jego uda były mocno przyciśnięte do jej nóg. Oparł głowę o jej ramię, przez co mogła słyszeć jak lekko dyszy. Usłyszała nawet ten cichy jęk, który uciekł spomiędzy jego ust, gdy lekko odwrócił swoją głowę tak, iż oddychał w jej szyję.
Kobieta zamknęła oczy i sama opuściła swoją głowę na jego bark, modląc się by udało im się wydostać z bałaganu w którym teraz są. Miała nadzieję, że szybko im się to uda. Wojna rozszalała się na dobre od jakiegoś roku. Tak naprawdę to od trzynastu miesięcy, dwóch tygodni, czterech dni i dwunastu, lub coś koło tego, godzin jeśli mamy być dokładni. I w ciągu tego całego czasu Hermiona w końcu pozwoliła odpuścić sobie negatywne uczucia wobec Draco, co pozwoliło im całkiem dobrze współpracować.
Był nieczuły i zimny. W najlepszych momentach był draniem. A ona nadal była Panną-Wiem-To-Wszystko, która dalej potrzebowała, jak to jej wyjaśnił przy ich ostatniej kłótni, podczas której rzuciła w niego kubkiem, cholernie dobrego rżnięcia, dzięki czemu mogłaby się pozbyć tego kija z tyłka. W każdym bądź razie, teraz był bezpieczeństwem w ciemności, gdy Hermiona oblizała swoje spierzchnięte wargi, kiedy usłyszeli wysoki krzyk na zewnątrz ich kryjówki, a zaraz po nim głuchy łomot.
— Bezużyteczny, cholerny skrzat! — krzyknął głęboki głos.
Hermiona próbowała stłumić swój jęk, gdy usłyszała koszmarny dźwięk miażdżonych kości, powodując tym, iż Draco mocniej zacisnął wokół niej swoje ramię, a Harry nabrał głęboki, uspokajający wdech. Zamknęła oczy i z jeszcze większą siłą myślała o domu, o spojrzeniach, które rzucał jej Malfoy, a których znaczeń nie mogła odszyfrować. I o tym jak Blaise przeleciał Cho, kiedy wreszcie otworzyła swoje oczy i zobaczyła o wiele więcej niż się spodziewała.
Ludzie pieprzyli się na prawo i lewo, a ona nie wiedziała, co zrobić z tą wiedzą. Luna pieprzyła się z Seamusem, Harry z Ginny, a Blaise z każdym, kto się tylko do niego uśmiechnął. Ron z Lavender, która pewnej nocy po prostu się pojawiła. I gdy pewnego wczesnego ranka Hermiona zobaczyła jak Draco wychodzi z pokoju Parvati, Granger szalenie się zaczerwieniła pod jego oceniającym wzrokiem.
Katie Bell i, co jest bardzo zaskakujące, Marcus Flint, po tym jak pokazał się cały brudny, zakrwawiony i ze swoim koszmarnym charakterem. Dean i Alicia Spinet, Fred i Angelina Johnson. Neville Longbottom i Susan Bones. I to byli tylko ci byli uczniowie, których widziała jak przekradają się z jednego pokoju do drugiego pod osłoną nocy. Im brutalniejsza stawała się wojna, tym więcej ludzie się pieprzyli. Wszystko w końcu zaczęło nabierać dla niej sensu, gdy zauważyła, jak pewnej nocy Blaise zakradł się do pokoju Cho i z nią już został.
Jednak, co zupełnie nie miało dla niej sensu, to spojrzenia, które posyłał jej Draco. Były one długie i wyglądał wtedy na bardzo głęboko zamyślonego, co powodowało, że czuła się niekomfortowo, w ten szczególny, dziwny sposób, którego nie potrafiła wyjaśnić. Czuła się tak samo, jak wtedy, gdy przez przypadek jej dotykał — gdy muskał jej dłonie lub swoim biodrem uderzył w jej, by przesunąć ją z drogi. Albo tak jak teraz, gdy kłykcie jego dłoni powoli przesuwały się wzdłuż jej pleców.
Cal w górę, cal w dół, a wraz z nimi całe jego ramię. To ciepło, ten dotyk, powodował, że lekko się wygięła, a jej oczy otworzył się, kiedy jego oddech owiał jej szyję. Oboje w tym samym czasie unieśli głowy i wpatrywali się w siebie w przytłumionym świetle. Wzmocnił uścisk i gdy powoli zaczął rozluźniać swoje pięści, mogła poczuć jak opuszki palców rozciągają się wokół jej żeber i zatrzymują się pod ramieniem.
Zmarszczyła brwi, gdy Draco powoli schylił głowę i oparł swoje czoło o jej; mogła poczuć każdy oddech, który łaskotał jej twarz, gdy wypuszczał powietrze przez usta. Przyciągnął ją jeszcze bliżej i kobieta przygryzła dolną wargę by powstrzymać pisk, który tak usilnie chciał się wydostać z niej, gdy jego palce, takie długie, giętkie palce, delikatnie i powoli dotknęły krawędzi jej piersi.
Gdy przekrzywił trochę głowę, wiedziała co zamierza zrobić, nawet przed tym, jak on zdał sobie z tego sprawę. I kiedy ponownie ruszył się, jej ręka wystrzeliła pomiędzy nimi, dłonią zakrywając jego usta. Czuła na niej jak oddycha; wpatrywała się w oczy, które błyszczały szatańską radością. Jego palce ponownie się poruszyły, a ona musiała zagryźć dźwięk, gdy zaczęły tę samą powolną podróż z powrotem na jej plecy.
W górę i w dół; znowu były powodem, że przysunęła się do niego opuszczając dłoń z warg, kiedy ponownie oparł swoją głowę o jej ramię. Ręka, na której się opierał nad jej głową, zsunęła się, a Hermiona cicho zajęczała, gdy poczuła jak wsuwa się pomiędzy ścianę a jej pośladek; jego palce pewnie go chwyciły i stanowczo pieściły.
Głosy na zewnątrz dalej rozmawiały, a ona próbowała w milczeniu wyswobodzić się z jego uścisku. Ale tu, gdzie byli, nie było w ogóle możliwości, by mogła od niego uciec i te ciche drżenie, ten cichy śmiech mówił jej, że doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Hermiona warknęła cicho i zamknęła oczy, gdy się nachylił nad nią.
Kiedy poczuła koniuszek jego języka na skórze gardła, ponownie drgnęła i próbowała się odsunąć. Ostrzegające uszczypnięcie w tyłek sprawiło, że znieruchomiała i odwróciła głowę w stronę Harry’ego. Stał dokładnie tak jak przedtem — obserwując i czekając, całkowicie nieświadomy tego co się za nim działo. Jej ruch dał Draconowi więcej skóry do zabawy, więc zaatakował lekkim kąsaniem i słodkim dotykiem języka miejsce tuż pod uchem.
Delikatnie dotknął językiem płatek, tym samym drażniąc go, by już po chwili przesunąć koniuszkiem wzdłuż małżowiny. Ponownie zadrżała i poczuła jak ogarnia ją gęsia skórka, gdy Draco dmuchnął w jej ucho ciepłe powietrze. Lekkie ugryzienie wzdłuż szczęki, po czym językiem przejechał po bliznach, które sam zrobił tak dawno temu.
Kobieta ponownie przymknęła oczy, kiedy jego dłoń w końcu puściła jej tyłek i powoli przesunęła się wzdłuż jej pleców, by chwycić ją za kark, kiedy się prostował. Gdy stali razem, przytuleni, ze splecionymi palcami, z jego oddechem owiewającym jej twarz, Hermiona doszła do wniosku, że piekło jednak istnieje, a ona właśnie się w nim znajdowała. Myśląc o tym uniosła wzrok, by ponownie na niego spojrzeć i zmarszczyła brwi widząc jak ten znowu delikatnie się pochyla, a jego usta są o cal od jej.
— Uspokój się.
Był to bardziej oddech, niż słowo i Hermiona poczuła się jeszcze bardziej upokorzona, gdy zrozumiała, że cały ten czas dotykał jej tylko po to, by ją rozproszyć. Gwałtownie odwróciła głowę, nie pozwalając by zobaczył jak bardzo została zraniona. Wstrzymała oddech oraz łzy, które groziły wypłynięciem, gdy nagle odetchnęła z ulgą słysząc jak głosy na zewnątrz oddalają się, a iskry magii poinformowały, że czar został zdjęty.
Poczekali jeszcze parę minut, a gdy Harry skinął na nieme pytanie, oznajmiając tym samym, że są bezpieczni, odeszła z dumnie uniesioną głową, pragnąc jak najszybciej zwiększyć dystans miedzy sobą a Draconem. Malfoy spojrzał wtedy na nią jakby wyrosła jej druga głowa. Gdy Potter aportował się za pomocą świstoklika, Draco złapał ją za ramię zmuszając by na niego spojrzała. Zanim uniosła wzrok przełknęła ślinę, a wraz z nią, przełknęła swoją dumę.
— Doskonale zdaję sobie sprawę, że ty, jak i większość ludzi z Kwatery Głównej, myślą, że wszystko czego potrzebuję to by ktoś mnie przeleciał, i że kiedyś znajdzie się ktoś na tyle zdesperowany lub na tyle napalony, iż pewnego dnia się nade mną zlituje. Ale czego zdecydowanie nie potrzebuję, to by ta litość była od ciebie.
— Litość? — zapytał wolno, a Hermiona przytaknęła, wyciągając z kieszeni swój świstoklik. — Myślisz, że czuję litość? — zapytał ponownie chcąc się upewnić, a kobieta tylko sapnęła.
— Jak inaczej nazwiesz tamto, Malfoy? — odparowała butnie, szeroko gestykulując w kierunku dziury w ścianie.
Oczy mężczyzny zamgliły się. Hermiona gniewnym gestem odgarnęła z oczu włosy i kiedy wykonał krok ku niej, zatrzymała go uniesioną, trzęsącą się dłonią i kręceniem głowy.
— Myślałam, że się zmieniłeś, Malfoy. Że z jakiegokolwiek powodu przestałeś mnie w końcu upokarzać. Ale by… uspokoić mnie? To jest wisienką na torcie!
Kiedy w końcu zrozumiał o co jej chodzi, zabrał kolejny krok w jej stronę, ale kobieta ponownie go zatrzymała emocjami, jakie mógł wyczytać z jej oczu.
— Trzymaj się ode mnie z daleka, dobrze? Graj w swoje gierki z kimś innym, z kimś takim jak Padma, która zna zasady, ponieważ ja tej gry nie lubię, Malfoy. Widzisz, po prostu nigdy nie wiem, kiedy zasady mogą się zmienić.
I kiedy znowu próbował się do niej przesunąć po prostu zniknęła, zostawiając go ze wspomnieniami swoich zranionych oczu oraz smaku skóry, który dalej mógł czuć na języku.
Hermiona zignorowała spojrzenia w Kwaterze Głównej, które wskazywały jakby Gregory i Blaise wszystko wiedzieli, i wspięła się po schodach do swojego pokoju usprawiedliwiając się bólem głowy oraz chęcią bycia samej przez resztę nocy.
Gdy w końcu się uspokoiła, na tyle, że mogła cokolwiek zjeść, otworzyła swoje drzwi w tym samym momencie, co osoba po drugiej stronie korytarza swoje. Nie potrafiła zrozumieć, dlaczego widok wymykającej się z pokoju Padmy i na wpół ubranego Malfoya, leżącego w łóżku tak bardzo ją zranił. Musiała chyba lekko nahałasować, ponieważ oboje podnieśli wzrok i na nią spojrzeli. Padma się zarumieniła, a Draco po raz kolejny posłał ku niej to przeciągłe, zamyślone spojrzenia, na które Hermiona odpowiedziała uniesieniem brwi w kpiącym geście i wymuszonym uśmiechem na ustach, po czym powoli zamknęła za sobą drzwi.
Kiedy nie pojawiła się kolejnego poranka na śniadaniu, Draco był wybawiony od pytań Neville, ponieważ Potter ogłosił wszystkim, że Hermiony nie ma — zabrała świstoklika wczesnym rankiem. Nie był pewny, kiedy wróci, i nie, nie wiedział gdzie poszła — zgłosiła się na ochotniczkę na misję z Fredem Weasleyem. I tylko Gregory nie wyglądał na zaskoczonego, kiedy Draco głośno i z ogromną złością przeklną.
Rozdziały: pierwszy, drugi, trzeci, czwarty, piąty, szósty, siódmy.
Cudo.
OdpowiedzUsuńCudo nad cudami.
Mogłabym pisać hymny, ody i jeszcze jakieś inne cholerstwa na cześć tego tekstu.
Ja chcę już następne <3
Genialne tłumaczenie.
Pozdrawiam
niezdecydowanacodonazwynagoogle Anastasia
ferro-igni-dramione.blogspot.com
<3 Czytając takie komentarze, cieszę się, że zabrałam się za tłumaczenie :)
UsuńNie będę się rozwodzić, bo znasz moje stanowisko - to opowiadanie jest genialne i nie umiem ubrać w słowa jak bardzo jestem wdzięczna za podjęcie się jego przetłumaczenia. Jedyne co gryzie mnie w oczy to:
OdpowiedzUsuń"Wojna rozszalała się na dobre od jakiegoś roku już.", jak dla mnie to zdanie jest do poprawki, a tak to chyba nic nie zauważyłam.
Świetna część, naprawdę bardzo dobra, ale czy będzie jakaś słaba? Nie sądzę, naprawdę nie sądzę!
Pozdrawiam,
Kercia.
Witaj Kercia, przed wstawieniem pamiętałam by je poprawić, a później z głowy mi wyleciało! Dziękuję :)
Usuń<3
Wojna rozszalała się na dobre od jakiegoś roku już. <- To zdanie nie ma sensu według mnie. Rozszalała to aspekt dokonany, co kompletnie nie pasuje do "już". Może lepiej brzmiałoby w aspekcie niedokonanym, czyli "Wojna szalała na dobre już od jakiegoś roku."?
OdpowiedzUsuń"(...) i powoli dotknęły krawędzi jej piesi." Literówka, piersi, jak sądzę powinno być.
"Widzisz po prostu nigdy nie wiem, kiedy zasady mogą się zmienić." Błahe, bo błahe, ale po widzisz przecinek.
Pewnie jest więcej błędów, ale te na chwilę obecną mi się rzuciły w oczy. Dzisiaj nie robię nic więcej, jak tylko czytam wszystko po kolei u każdego, więc na pewno mi umknęło więcej.
Co do samego tekstu - dużo pieprzenia tym razem. I to dobrze. Wojna taka jest - wyzwala w ludziach takie emocje, o jakie sami by się nie podejrzewali. + Hermiona taka kanoniczna, nie rzuca się pełna miłości w ramiona Draco. Podoba mi się. Naprawdę. Z tym wyjątkiem, że na wszystkich poprzednich częściach płakałam, tak na tej nie i było mi trochę smutno z tego powodu. No ale.. XD
Ładne tłumaczenie, dobre. Brawo. Nie mogę doczekać się kolejnej części. (Tak blisko już końca, ech).
xx
Dziękuję Ci bardzo za wskazanie tych błędów! Poprawiłam je już :)
UsuńOjj, powiem Ci, że dopiero zaczynam rozumieć co czują osoby, pisząc wielorozdziałowce i je kończą. Jeszcze tylko 3 małe rozdziały :)
Miałam podobne uczucie co Ty - ta część również jest dla mnie taka jakby spokojniejsza, jakby w niej Hermiona odkrywała to co dookoła niej się dzieje. Ale mogę obiecać, że kolejna będzie chyba lepsza ;)
Dziękuję i pozdrawiam,
Rzan. <3
Ah! Za każdym razem jak czytam te tłumaczenia zakochuje się z nich od nowa. Czytając je czuje się jakbym tam była. Magia <3
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę! Zawsze jak tłumaczę obawiam się, że nie do końca będę potrafiła oddać uczucia, które autorka pokazała nam :)
Usuń<3
Cudowe! Tłumaczysz zajebiście.Tylko to słowo określa to jak przetłumaczasz teksty.Widać,że robisz to co kochasz i sprawia Ci to przyjemność :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam no i kiedy kolejna część? :)
<3 dziękuję za miłe słowa :) kolejna część 6-7 marca :) Pewnie 6 :D
UsuńWitaj, już kiedyś wpadłam na tego bloga, jednak po przerwie znowu go straciłam. Dziękuję za Twoją pracę, naprawdę! Będę częściej wbijać i jak można dodać się do obserwatorów to to robię z miejsca!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://precious-fondness.blogspot.com/
Dziękuję Ci bardzo za miłe słowa!:) Ja Twój mam cały czas w zakładce, ale tłumaczenie tak mnie pochłania, że od początku lutego praktycznie nic nie przeczytałam! :D
Usuń<3
Jestem~~! (trochę spóźniona)
OdpowiedzUsuńTen rozdział był taki... mocny. Brutalnie prawdziwy. Po raz kolejny utwierdzam się w przekonaniu, jak genialnym, jak kluczowym zabiegiem było takie umiejscowienie akcji. Szczerze mówiąc, moja polonistka uwielbia rozwodzić się na tematy związane z pożądaniem seksualnym w trudnych czasach wojny (nie pytaj xd), dlatego nie była zaskoczona tym, co się działo. Ale mimo jestem pod wrażeniem tego opowiadania, które nie jest pustym i bezmyślnym tworem fanfikowym, pokazuje też coś więcej, jakieś odwieczne prawdy, daje do myślenia.
Naprawdę, gratuluję wyboru tekstu do tłumaczenia, gdyby nie Ty, zapewne nigdy bym tego nie znalazła w odmętach internetów.
Przepraszam za krótki komentarz, ale właśnie wrzuciłam u siebie epilog i jestem dość niestabilna emocjonalnie (geez. co ja bredzę) x.x
Pozdrawiam ~~<3
Krótki? Amaya, kochana, krótki?<3 ja uwielbiam Twoje komentarze! Zawsze wprawiają mnie w dobry nastrój :)
UsuńDokładnie! Niby nic się nie działo w tym rozdziale, ale tak jak mówisz - jest mocny i brutalny, Hermiona przegląda na oczy i widzi czym tak naprawdę jest wojna.
Musisz mieć świetną polonistkę! :D
Dziękuję! Uwielbiam ten tekst, dlatego postanowiłam się podzielić najlepiej jak potrafię <3 Dziś kolejny rozdział :D
Całuję!
Rzan.
To tłumaczenie jest po prostu GENIALNE! Kiedy je czytam targają mną emocje, a to najbardziej lubię w tego typu historiach. Cieszę się, że zabrałaś się za tłumaczenie tego tekstu, bo gdyby się tak nie stało, zapewne nawet nie wiedziałabym o jego istnieniu.
OdpowiedzUsuńYay! Bardzo miło mi to słyszeć, ponieważ świadczy iż wykonałam chociaż trochę dobrą robotę :) Zawsze boję się, że jak przetłumaczę to tekst straci całą magię :) Cieszę się, że jednak mi wychodzi!<3
UsuńDziękuję i pozdrawiam,
Rzan.
"uniemożliwiającym każdemu na dostanie z lub do miejsca" ta część jest ogólnie jakaś niezgrabna, niby wiadomo o co chodzi i po co ona jest, ale ja bym ja usunęła, bo każdy kto ma trochę oleju w głowie, będzie wiedział na czym polegają zaklęcia blokujące (może lepiej antydeportacyjne?); "poczuć pot i strach" napisałabym wyczuć, bo w następnym zdaniu masz poczuła; "Wojna rozszalała się na dobre od jakiegoś roku" albo wojna szalała od jakiegoś roku, albo rozszalała się jakiś rok temu; "Katie Bell" Kate; dalej jest powtórzenie słowa "sens" ale nie da się tego chyba obejść; "Czuła się wtedy tak samo, gdy czasami przez przypadek jej dotykał " za dużo słów, "czuła się tak samo, jak czasami przez przypadek jej dotykał"; "te ciepło" wydaje mi się, że powinno być to ciepło; "powodowało, że" powodował, bo ostatni jest dotyk; "i oparł swoje czoło o jej, i mogła poczuć każdy oddech, który łaskotał jej twarz" drugie "i" skasuj; "sam spowodował tak dawno temu." zamiast spowodował, pasowałoby wykonał, zrobił; "kiedy zabrał krok ku niej" wykonał krok; "zabrał kolejny krok w jej stronę" to samo; "W Kwaterach Głównych Hermiona " kwaterach? nie kwaterze?; "Draco był wybawiony od pytania o powód przez Neville, --> "Draco na pytanie Neville'a o powód został wybawiony przez Pottera, który ogłosił wszystkim, że Hermiony nie MA". Cóż, w tym rozdziale Hermiona straszliwie mnie irytuje, zachowuje się jak mała, nieświadoma niczego gąska, która ma pretensje do innych, że nie są tacy jak ona. Sama nie wie czego oczekuje i zachowuje się z deka dziecinnie. Ogólnie w opowiadaniu brak mi jednak opisów czegoś poza krótkimi scenami D&H, no ale to takie opowiadanie i nie Twoja wina :) Samo tłumaczenie momentami wygląda jak z google translatora czym jestem zaskoczona, bo inne fragmenty świadczą o tym jak wiele pracy w nie włożyłaś. Jak dam radę, to dziś jeszcze przeczytam 3 pozostałe rozdziały, a jak nie to nadrobię jutro :)
OdpowiedzUsuńWroć- Katie jest poprawnie, tak jest w książce, a w necie tam gdzie sprawdzałam jest błąd, przepraszam :)
UsuńWierzysz, że ten rozdział, był dla mnie jednym z trudniejszych do tłumaczenia? Może dlatego, że to półmetek :D Przejrzę w takim razie raz jeszcze wszystkie rozdziały i zmienię je tak, by były czytelniejsze, bardziej naturalne :)
UsuńTia... Hermiona momentami mnie również strasznie irytowała - taka głupiutka i naiwna cnotka, która nie potrafiła dostrzec tego, co się jej dzieje dookoła niej. :)
Dziękuję za pomoc i komentarz!:)
Zaskakujący? te napięcie seksualne między nimi aż parzy ale zgadzam się z Patronuską Hermiona zachowuje się jak zakonica genialne Pozdrawiam Majka
OdpowiedzUsuńFakt, jest tutaj bardzo niewinna, a nawet naiwna. :)
UsuńNie wiem, co tu napisać. Naprawdę.
OdpowiedzUsuńKompletnie nic nie przychodzi mi do głowy, co mogłoby opisać moje uczucia po przeczytaniu tego rozdziału, bo to, że był świetny, kompletnie tego nie oddaje.
Po prostu wow. Czytałam to ze wstrzymanym tchem, tak bardzo pochłonął mnie ten tekst.
<3 Cieszą mnie Twoje słowa! Znaczy, że udało mi się dobrze oddać to, co sama czułam czytając ten tekst :D
UsuńPozdrawiam, Rzan.
Cześć! ;) Cholera oby jej się nic nie stało. Nie ma to jak zraniona kobieca duma i gryfoński upór.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!