Autor: kerriclifford240879
Rodzaj: Angst/Drama
Rating: M
Status: Zakończone;
Zgoda: Jest
Beta: Olbrzymią robotę wykonała tutaj Rasp. :) Dziękuję! Jeżeli widzicie jakieś błędy - proszę, wskażcie je.
Podsumowanie: Siedem razy może znaczyć całe życie zmian.
Rozdziały: pierwszy, drugi, trzeci, czwarty, piąty, szósty, siódmy || PDF
Notka Tłumacza: Piąty raz, gdy Draco Malfoy dotknął Hermionę Granger,, miał miejsce, gdy zobaczył ją dwa miesiące później.
Rozdział 5
Piąty raz, gdy Draco Malfoy dotknął Hermionę Granger, miał miejsce, gdy
zobaczył ją dwa miesiące później. Widział ją wtedy na polu walki,
jednak nie była bezpieczna. Nie byli zamknięci w pokoju, sami, gdzie
mógłby chwycić ją za ramiona i wytrząsnąć z niej tę jej głupotę. Nie
byli w zabezpieczonym domu, gdzie mógłby ją zamknąć, co uniemożliwiłoby
jej ucieczkę od niego; gdzie mógłby krzyczeć na nią i zmusić do
stawienia czoła temu, co pierwotnie spowodowało u niej tak bezmyślne
posunięcie.
Ale nie, w zamian spostrzegł ją otoczoną przez śmierć
i magię; z plamą krwi zdobiącą jej bok, powodującą tym samym, że
koszulka, którą miała założoną była mokra i klejąca. Ona sama potknęła
się i upadła na kolana; natychmiast pochyliła się nad nią zakapturzona,
obleczona w czerń postać. Jednak już chwilę później ten sam
śmierciożerca, który dźgnął ją mugolskim nożem, leżał martwy na ziemi, z
twarzą schowaną pod groteskową maską oraz oczami, w których odbijała
się zieleń.
Marcus Flint podciągnął krwawiącą kobietę do pozycji
stojącej, podtrzymując ją ramieniem. Drugą dłonią sięgnął do tylnej
kieszeni jej spodni. Gdy Draco był kilkanaście kroków za nimi, zatrzymał
się w połowie ruchu, obserwując jak Flint wyciąga z niej świstoklika,
owiniętego w jakąś szmatkę; następnie chwycił dłoń Hermiony, zamknął ją
wokół przedmiotu, po czym ponownie pomógł się jej wyprostować i wypuścił
z ramion. Moment później jeszcze raz złapał ją w ramiona, ratując przed kolejnym upadkiem. Wyrwał szmatkę z ręki dziewczyny, powodując tym
samym, że jej skóra dotknęła przedmiotu, który był wewnątrz. Granger
natychmiast aportowała się, a Marcus wyrzucił tkaninę na ziemię i
odwrócił się, wracając do walki.
Draco ponownie zobaczył Hermionę
w momencie, gdy pozostali członkowie Zakonu wrócili do kryjówki, a
kobieta sztywno kierowała się w stronę łazienki. Podążył za nią,
ignorując szelmowskie uśmieszki, które były posyłane w jego kierunku.
—
Założę się o knuta, że rzuci na niego Expulsosa, zanim w ogóle zdąży
się odezwać — wymruczał cicho Ron, wskazując subtelnie głową na Malfoya,
powodując tym samym, że Harry parsknął cichym śmiechem.
—
Podbijam do sykla , że pierwszy rzuci na nią zaklęcie rozbrajające, a
gdy tylko się do niej zbliży, ta uderzy go, dokładnie tak samo, jak
zrobiła to na trzecim roku — wyliczał, a Ron wydął wargi, głęboko
rozważając opcje. Draco w międzyczasie otworzył drzwi i wślizgnął się do
łazienki.
Zakładali się o ich uroczą przyjaciółkę… Podczas swoich
najlepszych dni była nieprzewidywalna, a zapędzona w kozi róg mogła
pokazać prawdziwe pazury i być bardzo paskudna. Ale, jak już było
mówione, Draco był tak samo przebiegły i nieprzyjemny — a powiedzmy
sobie szczerze, czy kiedykolwiek był przyparty do muru? Na co dzień
potrafił być dużo bardziej nieznośny, niż Hermiona podczas swoich
gorszych dni, nawet wtedy, gdy cierpiała przez tą tajemniczą rzecz,
która jakby powodowała, że wszystkie kobiety szalały...
— Wchodzę
w to, ale podbijam stawkę do galeona o to, że zaczeka aż będzie
nieuzbrojona pod prysznicem, zanim zrobi swój ruch. — Mężczyźni
odwrócili się i spojrzeli na niedbale opierającego się o ścianę
Blaise’a, który wycedził wcześniejsze słowa.
— Dlaczego miałby to zrobić, skoro wie, że to tylko bardziej ją wkurzy? — zapytał Harry, na co Blaise tylko parsknął.
—
Błagam cię, Potter… Jeżeli o to chodzi, to Draco dalej jest Ślizgonem.
Ochrona siebie, lub raczej instynkt samozachowawczy, mój drogi
przyjacielu, jest naszą dewizą. Granger na pewno nie wyskoczy naga spod
prysznica, by domagać się różdżki, prawda?
— Stary, on ma racje,
wiesz? — wymruczał Ron, a Harry odburknął mu coś w odpowiedzi, kierując
swój wzrok ponownie w stronę schodów.
— Ile czasu zajmie przekonanie jej, że on wcale nie robi tego z powodu litości? — zapytał
Potter z uniesioną brwią, na co Blaise ściągnął usta w wąską linię,
samemu spoglądając na drzwi łazienki.
— Piętnaście minut — odpowiedział w końcu, na co Harry tylko zamrugał.
— Piętnaście minut? — powtórzył Potter, a i Zabini uniósł swoją brew, gdy nagle usłyszeli głośny krzyk dochodzący z piętra.
— Piętnaście minut i spoliczkowanie za jego próby — dodał po chwili, po czym Harry wysunął w jego kierunku swoją dłoń.
— Umowa stoi.
— Liczysz, że mu uwierzy? — zapytał Blaise, gdy ich trójka ruszyła w stronę kuchni; Ron tylko zarechotał.
— Nigdy w życiu — zdołał wykrztusić, na co Harry prychnął, siadając do stołu, by napić się tak wyczekiwany kubek herbaty.
~*~
Draco
oparł swoją dłoń o drzwi łazienki, nasłuchując szelestu zdejmowanych
ubrań. Gdy usłyszał lecącą wodę, oblizał kącik swoich ust i otworzył
drzwi, wślizgując się do środka. Cicho zamknął je za sobą na klucz,
nie spuszczając oka z drżących, wątłych konturów postaci zza
prysznicowej zasłony. Widział, że opierała dłonie o ścianę, a głowę
miała pochyloną pod strumieniem wody; dźwięk prysznica nie zagłuszył
jej płaczu, który próbowała stłumić.
Te łzy wszystko zmieniły;
zmieniły jego podejście, jego plan, jego potrzebę pretensji, potrzebę
wiedzy i zmuszenia jej do uwierzenia mu. Tę samą reakcję wywoła leżąca
na podłodze i poplamiona krwią koszulka Hermiony, w którą to wpatrywał
się dłuższy moment, po czym pomału przeszedł przez łazienkę. Podniósł
smukły kawałek drewna, który leżał na pobliskiej szafce, a następnie
usiadł na zamkniętej toalecie i zanim się odezwał, kręcił przez chwilę
różdżką pomiędzy palcami.
— Dlaczego cię dźgnął? — zapytał, przez co Hermiona potknęła się w wannie.
— Wynoś się! — krzyknęła, na co Draco tylko uniósł brew.
— Nie — odparł, przez co wściekła twarz kobiety wyjrzała zza zasłony.
— Nie? — wysyczała; Draco zamruczał coś i przekrzywił lekko głowę, wznawiając zabawę jej różdżką.
—
Dlaczego cię dźgnął? — powtórzył. Hermiona skrzywiła się, gdy drewno w
jego dłoni rozpoznała jako swoją różdżkę, po czym zniknęła ponownie za
zasłoną.
— Granger, odsunę tę szmatę — ostrzegł ją, gdy mu nie
odpowiedziała. Długo nie trwało, aż usłyszał jej niewyraźne mruczenie,
gdy opadała na kolana. — Co?
Hermiona praktycznie wyszeptała odpowiedź:
—
Powiedział, że nie użyje czarów na brudnej szlamie, że byłaby to strata
energii, magii, i że nie zasługuję na honorową śmierć, którą mieli moi
polegli przyjaciele, że zasługuję by umrzeć w błocie, z twarzą w dół,
dupą uniesioną, i… — urwała, ale Draco z łatwością uzupełnił sobie to co
powiedział jej ten śmierciożerca. Milczał, gdy cień za kurtyną
przesunął się, a w powietrzu uniósł się zapach szamponu. Gdy minęło pięć
minut wstał i sięgnął ręcznik.
— No dalej — ponaglił, na co Hermiona się zaśmiała, chociaż bardziej brzmiało to jak szloch, niż humor.
— Dlaczego? — wyszeptała, a Malfoy wyciągnął ramię i szarpnął zasłoną.
Trzymając
ręcznik przed sobą, jego oczy nie opuszczały jej twarzy, gdy ta
zasłaniała się rękami. Chwilę później poczuł jej palce muskające jego i
odwrócił się do niej plecami, kiedy przestał słyszeć szum lecącej wody.
Minutę później ponownie stanął z nią twarzą w twarz. Była ubrana w
nędzne szaty, które widział kiedyś na Potterze; wpatrywała się w swoje
stopy, włosy miała mokre i poplątane, twarz bladą, na której malował się
strach i wymęczenie. Łapiąc ją za nadgarstek, wyprowadził z łazienki i zabrał do pokoju, który wiedział, że do niej należy.
Hermionę
nie było łatwo wyprowadzić z równowagi, ale kiedy bez słowa podążyła za
nim i bez kłótni usiadła na krawędzi łóżka, Draco przygryzł swoją
wargę, postanawiając usiąść obok niej. Prostym czarem rozczesał jej
włosy, które teraz powoli schły; gdy spuściła głowę, zaczął palcami
rozczesywać luźne loki. To było tak łatwe — leżenie na jej łóżku i
pociągnięcie, by się na nim położyła; by owinęła swoje ciało wokół
niego, a on w zamian objął ją ramionami.
Trwali tak w ciszy,
Hermiona plecami wtulała się w Dracona, jej delikatne krągłości idealnie
wpasowywały się w umięśnione ciało. I kiedy jego dłoń powędrowała do
supła, który związywał jej szatę, nawet nie zareagowała, aby go
zatrzymać. Proste bawełniane majtki i pasujący, obcisły top. Malfoy
uśmiechnął się lekko, szarpiąc krawędź topu, dzięki czemu bez problemu
znalazł ranę, nawet jeżeli skóra zabliźniła się przez magię oraz
eliksiry. Jej ciało było posiniaczone, a Draco lekkim dotykiem badał
każdego krwiaka.
— To był Theodore Nott — wyszeptała, pozwalając opuszkom jego dłoni muskać powoli swój bok.
—
Lepiej on, niż ty, Granger . Lepiej jego twarz na dole, niż twój tyłek w
powietrzu — powiedział płasko, powodując tym samym, że Hermiona
odwróciła się i zaczęła mu się przypatrywać.
— Dlaczego?
—
Proszę cię, Granger — kogo jeszcze dla rozrywki bym denerwował? Kto
jeszcze odważyłby się rzucić we mnie kubkiem? — wymamrotał, na co ta
tylko pokręciła głową i zamknęła oczy.
— I ludzie mówią, żeś
nigdy nie zwariował. Wiem lepiej — dalej jesteś szalony — wyszeptała,
powodując, że Draco lekko parsknął śmiechem.
— Nigdy nie
powiedziałem, że jestem poczytalny, Granger — to ogromne
nieporozumienie. Gdybym był przy zdrowych zmysłach, nie ma mowy, że
byłbym w stanie wykonać chociaż połowę z misji, które planujemy.
— Jestem taka zmęczona — wyszeptała, otwierając oczy, gdy poczuła jak przestaje gładzić jej żebra i dłonią unosi jej podbródek.
— Zmęczona czym? — zapytał i Hermiona bezradnie wskazała dookoła nich.
—
Wojną. Posiadaniem wszystkich odpowiedzi. Śmiercią przyjaciół. Jestem
strasznie zmęczona byciem ciągle przestraszoną i budzeniem się w połowie
nocy, zastanawiając się, czy właśnie tego dnia przegramy. Jestem
zmęczona zastanawianiem się, czy zginę.
— Nie zginiesz, Granger.
Nie ty. Ty, Potter i Weasley — będziecie uważani za bohaterów tej wojny,
gdy tylko to wszystko się zakończy. Następne pokolenia, uczniowie
Hogwartu, będą czytali o Złotym Trio w Historii Hogwartu.
— O tobie też przeczytają, Draco — wyszeptała, a on tylko cicho się roześmiał.
— Może.
—
A czym ty jesteś zmęczony? — spytała; po chwili drgnęła wystraszona,
gdy usłyszała odgłos zrzuconych, ciężkich butów; to Draco je zsunął.
Podniósł
się by podciągnąć kołdrę i okryć ich nią, po czym ułożył się za nią
ponownie. Położył zrogowaciałą dłoń na jej boku, po czym znowu wsunął
pod top, który miała na sobie. Tam zatrzymała jego rękę, nie pozwalając
jej iść dalej.
— Jestem zmęczony nieporozumieniami, Granger.
Niedomówieniami — odpowiedział w końcu. — Zmęczony ludźmi patrzącymi na
mnie i zastanawiającymi się, kiedy się od nich odwrócę i ucieknę do
tatusia. Stawianiem czoła wojnie. Boję się, że umrę, nie znając o niej
całej prawdy. Jestem po prostu zmęczony.
Jego ramie było ciężkie
obejmując ją w talii; zamilkł na chwilę, a Hermiona tylko wyczekiwała
tego momentu, by móc mu odpowiedzieć.
— Dlaczego tutaj jesteś? W
sensie, tutaj ze mną? — wyszeptała. Draco dalej się nie odzywał, co
skłoniło ją do myślenia, iż zasnął.
— Ponieważ uratowałaś mnie —
odezwał się w końcu. — Ponieważ wszyscy musieliśmy dorosnąć i nauczyć
się rozróżniać dobro od zła. Ponieważ, gdy życie jest niewiadomą, jesteś
jedyną niezmiennością, na której mogę polegać. Jesteś jedyną osobą, na
którą mogę liczyć nie tylko do wypicia wspólnie herbaty, ale również do
szturchnięcia mnie w żebra i wysyczenia obraźliwych słów, gdy uważasz,
że zaczynam ponownie być durniem.
— Wiem, że mogę na ciebie
liczyć. Że idąc walczyć, jestem przygotowany na wszystko, wiem dokładnie
z czym mam do czynienia i co muszę zrobić, ponieważ po prostu ty tak
mówisz, bo przeszukałaś wszystko, by mi pomóc. Wiem, że walczysz nie
tylko dla Harry’ego, ale również o prawo nazywania siebie czarownicą,
oraz że jesteś przerażająco potężna. I wiem, że trwało prawie rok zanim w
końcu mi zaufałaś, ale wiem też, że gdy zrobiłaś to raz, jest to
zaufanie na całe życie. I nigdy nie zrobię nic, co mogłoby spowodować,
że zdradzę to zaufanie.
Jego dłoń wyślizgnęła się pod spód jej
topu, zatrzymując się na żebrach. Kiedy umieścił swój kciuk
pomiędzy jej piersiami, ledwo nim poruszył — tylko tyle, by gładzenie
tego kawałka ciała przyniosło jej swego rodzaju komfort i chociaż
odrobinę relaksu. Unosząc się lekko na łokciu spojrzał na nią; oczy
miała zamknięte, ale mógł dojrzeć niewypuszczone łzy na jej rzęsach,
dlatego też uniósł dłoń i strącił je kciukiem.
— Ponieważ nawet
gdy w ogóle nie zawahałaś się dziś użyć avady na Nottcie, w
głębi serca już za niego płakałaś. Wydaje się, że twoje ręce są
splamione krwią, ale jesteś tak samo niewinna teraz, jak byłaś mając
jedenaście lat.
Dalej nie otwierała oczu, nawet gdy poczuła jego
oddech na swojej twarzy, jednak nie mogła powstrzymać się od cichego
jęku zaskoczenia, gdy usta delikatnie musnęły jej wargi. Jeden raz, po
prostu dotknięcie skóry ze skórą, po czym Malfoy ponownie się położył i
przyciągnął ją w swoje ramiona. Gładził długimi, eleganckimi palcami jej
bok, biodro i udo, a w międzyczasie ukrył swoją twarz w burzy włosów,
głęboko wdychając jej zapach.
Dalej był z nią, gdy obudziła się
następnego ranka. Przytulał ją, jego dłoń pod jej bluzką trzymała pierś, a poranna erekcja wbijała się w jej lędźwie. Dalej lekko zaspana
zastanawiała się, dlaczego czuła się tak na miejscu, leżąc z nim tutaj, a
nigdy nie czuła się podobnie z Ronem czy Harrym. Obaj mężczyźni byli
bezpieczni tej nocy, a Draco był ciepłem i zmysłowością. Nawet za cenę
swojego życia nie mogłaby się od niego odsunąć.
Nie mam weny do pisania komentarzy (powtarzam się), więc ograniczę się do napisania, iż notka jest genialna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Anastasia
ferro-igni-dramione.blogspot.com
Dziękuję! <3 :) Każde słówko się liczy :)
UsuńPiąty tekst wywołujący u mnie takie specyficzne, dziwne aleniesamowite uczucia to już zbrodnia!
OdpowiedzUsuńPodobał mi się ten rozdział. Uwielbiam takiego Malfoya. I uwielbiam takie Dramione.
Powtórzę się: to tłumaczenie i ta historia... majstersztyk!
Zdejmuję niewidzialny kapelusz,
Kercia.
Dziękuję, dziękuję, dziękuję!<3
UsuńPo przeczytaniu czwartej części nie mogłam się opanować i przeczytałam pozostałe rozdziały po angielsku. Jednak nadal uważam, że Twoje tłumaczenia są genialne, sama bym tego lepiej nie zrobiła! W tekście znalazłam trzy błędy, chociaż trafniej byłoby raczej nazwać je przeoczeniami.
OdpowiedzUsuń1.Draco ponownie zobaczył Hermionę w momencie, gdy r pozostali członkowie Zakonu wrócili do kryjówki, a kobieta sztywno kierowała się w stronę łazienki. ---> niepotrzebne r
2. Podczas swoich najlepszy dni była nieprzewidywalna, a zapędzona w kozi róg mogła pokazać prawdziwe pazury i być bardzo paskudna. ----> najlepszych
3. Następne pokolenia, uczniowie Hogwartu, będą czytali o Złotym Trio w [i]Historii Hogwartu[/i] ----> <> zamiast [],
Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział ;)
Wiedziałam, że o czymś zapomniałam! Jak tylko zobaczyłam błędy od razu mi się przypomniało [i] xD Dzięki - wszystko poprawiłam :)
UsuńW takim razie bardzo się cieszę, że udało mi się wybrać dobry tekst!<3
Dziękuję i pozdrawiam,
Rzan. :)
Jestem~~!
OdpowiedzUsuńCo się tyczy jeszcze poprzedniego mojego komentarza:
1) moja polonistka nie jest świetna, nazwałabym ją raczej niewyżytą (serio xd)
2) moje komentarze tutaj SĄ śmiesznie krótkie, bo czasami potrafię rozpisać się na kilka części (blogspot ogranicza ilość znaków ;-;) Dlatego mi głupio, ale cóż poradzić. Ok, do rzeczy, bo czas mnie goni~~
"Ale nie, w zamian spostrzegł ją otoczoną przez śmierć i magię (...)" - nie wiem czemu, ale szalenie mi się ten fragment spodobał, może dlatego, że w dwóch słowach zawarto całą gamę obrazów, całą istotę toczącej się między czarodziejami bitwy, nie wiem >.<
Dalej... powiem szczerze, że podobał mi się element z zakładami Rona i Harry'ego. Po pierwsze - to było bardzo w ich stylu :') po drugie... hm, ich przypuszczenia zilustrowały jak Hermiona jest przez nich postrzegana, wciąż jako ta nieustępliwa dziewczyna. Podczas gdy w rzeczywistości ona się kruszy w środku, zbyt dotknięta przez trudy wojny, psychicznie wyniszczona. Chociaż... eh, no nic, trochę się gubię w myślach, które mam w głowie po tym rozdziale, bo dzieje się tu dużo. O, to jest też to... rozdziały są stosunkowo krótkie (choćby moje są dłuższe xd), a mimo to zawarto w nich bardzo dużo treści. Hm... może to ze względu na przyjętą przez autora taktykę - nie przedstawia tu w ogóle prozaicznych, niewiele znaczących wydarzeń, cały czas skupiając się na tych kluczowych.
No i Drako, ah~~! Nie mogę się przestać zachwycać się sposobem kreowania tego bohatera, a ten rozdział jeszcze dodatkowo pogłębił tę postać. Ta jego subtelność i generalnie cała rozmowa z Hermioną, łagodny sposób zapewniania jej poczucia bezpieczeństwa, którego ona tak desperacko potrzebuje. Podziwiam, składam pokłony za tego Drakona.
Mogłabym napisać więcej o tej ich rozmowie, bo naprawdę zrobiła na mnie wrażenie, ale czas goni~~
Rzan, one again - kawał dobrej roboty~~!
Pozdrawiam ~~<3
Dziękuję!
UsuńTak, ten zakład jest moim ulubionym fragmentem w tym rozdziale xD Zawsze mnie bawi - nie ważne, ile razy przeczytam tekst xD
Krótkie? Są cudowne, kochane, ulubione! Dziękuję!<3
Tłumaczenie genialne! Nie mogę się doczekać kolejnego tłumaczenia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dziękuję ślicznie za komentarz!:)
UsuńTen tekst jest tak niesamowity, że nie potrzebuje komentarza. Każda kolejna część jest jeszcze lepsza od poprzedniej, chociaż wydaje się to nieprawdopodobne. Odwalasz kawał świetnej roboty, Rzan. Myślę, że nikt nie oddałby magii tego tesktu lepiej od Ciebie.
OdpowiedzUsuńDziękuję, że zdecydowałaś się przetłumaczyć to opowiadanie. Z niecierpliwością czekam na ostatnie dwie części.
Ściskam! :3
<3 Jak ja się cieszę, że Ci się podoba!:) Bałam się, że ten tekst dla niektórych jest niekanoniczny, chociaż dla mnie - jest idealny! :D
UsuńDziękuję!<3 :)
Ta historia jest niesamowita! Naprawdę brakuje mi słów, żeby wystosować dłuższy komentarz... Cieszę się, że zabrałam się za nią, kiedy jest już kompletna, bo trudno byłoby mi czekać na kolejną część, a równocześnie wolałabym nie zabierać się za oryginał, bo z pewnością nie wstrząsnąłby mną tak, jak tekst w języku polskim. Dzięki, świetna robota! Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę! Znam to! Również nienawidzę czytać WIPów - dlatego gwarantuję, że każdy mój tekst jest zakończony w oryginale i będzie przeze mnie :)
UsuńDziękuję bardzo!
Rzan. :)
Nadrabiam :) "ponownie pomógł się jej wyprostować i wypuścił z ramion. Moment później ponownie złapał ją w ramiona, ratując przed ponownym upadkiem. " powtórzenia "ponownie", proponuję środkowe i ostatnie zastąpić "znowu, kolejny raz, raz jeszcze, powtórnie" tym bardziej, że dwa zdania dalej znowu masz "ponownie"; "zakładali się o ich uroczą dziewczynę…" czy nie bardziej pasowałoby "przyjaciółkę", w tym momencie "dziewczyna" brzmi dosyć jednoznacznie...; " Ile zajmie czasu przekonanie jej" szyk zdania : ile czasu zajmie przekonanie jej; "a Zabini uniósł i swoją brew, gdy usłyszeli nagłe głośny krzyk dochodzący z piętra." moim zdaniem, powinno być "a i Zabini uniósł swoją brew" dalej albo "nagle głośny krzyk" albo "nagłe, głośne krzyki" - obstawiam pierwsze; " by napić się tak wyczekiwanego kubka herbaty."- by wypić tak wyczekiwany kubek herbaty, inaczej to zdanie jest zbyt potoczne, napić się kubka? to tak samo jak ubrać spodnie ;); "zamknął je za sobą i zakluczył" ten zwrot jest tak stary, że nie pasuje do testu "zamknął je za sobą na klucz" " zamknął je za sobą i przekręcił klucz w zamku"; "wody; dźwięk płynącej wody " powtórzenie, dźwięk prysznica; "użyje magii na brudnej szlamie, że byłaby to strata energii, magii, " powtórzenie magii - nie użyje czarów; "wyprowadził z łazienki i zaprowadził do pokoju" i zabrał do pokoju; " byłbym w stanie wykonać chociaż połowę z misji, które wykonujemy" powtórzenie, które przeprowadzamy, realizujemy; Nie bardzo rozumiem ten fragment "Jego dłoń wyślizgnęła się pod spód jej topu, zatrzymując się na jej żebrach" ponieważ już wcześniej jego dłoń się tam wślizgnęła ( a nie było mowy, że ją wyjął), pasowałoby, że wślizgnęła się głębiej :/; "pod jej bluzką trzymała jej pierś" te drugie jej jest zbędne, wiadomo, że nie swoją ;) ;"Fajnie by było jakbyś" jakbyście ;) no to tyle z czepiania, wiem, że część jest spowodowana tym, że to nie jest Twój tekst. Co do treści, hmm... wreszcie trochę się zmienia, cudownie pokazane są emocje i problematyczność tego co dzieje się wokół. Lecę czytać dalej.
OdpowiedzUsuńRany! Te powtórzenia "ponownie" są niesamowite - sprawdzałam tyle razy, a nie widziałam ich! :D
UsuńCo do tych żeber, to wcześniej ją wyjął :) "poczuła jak przestaje gładzić jej żebra i dłonią unosi jej podbródek."
Od razu też poprawiam wszystkie przecinki przed imiesłowami xD
Dziękuję!:)
Pozdrawiam,
Rzan.
Humorystyczna część: zakłady piękna i wzruszająca: ich wspólna noc miedzy nimi jest nie tylko chemia ale i zaufanie bliskość zrozumienie piękne pozdrawiam Majka
OdpowiedzUsuńTak! Ten zakład mnie rozbroił, jak czytałam to po raz pierwszy, drugi i trzeci, i kolejne xD Taki Blaise, ale i Potter oraz Ron są tutaj i zachowują się, jak prawdziwi przyjaciele. Czy i my często się w ten sposób nie śmialiśmy, żartowaliśmy z naszych?;)
UsuńNajpierw może zacznę od drobnych błędów, które udało mi się wyłapać.
OdpowiedzUsuń"...cierpiała przez tą tajemniczą rzecz...", zamiast tę tajemniczą rzecz (to był chyba siódmy akapit, nie jestem pewna) i drugi - gdzieś na końcu rzuciło mi się w oczy "ramie", zamiast ramię. To wszystko. :)
Jedyne słowo, które przychodzi mi do głowy po przeczytaniu tego tekstu to genialne. Genialne, genialne i jeszcze raz genialne.
Hermiona nareszcie dała spokój i pozwoliła Draconowi na zbliżenie się do niej. Zaraz po scenie w jej pokoju najbardziej podobała mi się rozmowa Harry'ego, Rona i Blaise'a (nie pamiętam, czy był tam też Gregory). Świetnie pokazało to więź, która zawiązała się pomiędzy tą piątką.
Dziękuję za wskazanie! Jak mogłam pomylić tą z tę - pamiętam, jak lata temu koleżanka mnie do głowy wbijała "tę suknię, TĘ!" przy tytule mojego innego tekstu. Poprawię w weekend :)
UsuńTak, rozmowa między trójką tych mężczyzn również jest moją ulubioną w tym rozdziale! Taka no... prawdziwa, taka ich!
Pozdrawiam,
Rzan.
Cześć! ;) No no zaczyna się dziać. Oby tylko Granger znów nie doszła do durnych wniosków i nie uciekła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń