Draco Malfoy był tchórzem.
TYTUŁ: Tchórz
AUTOR: Rzan. || FANDOM: Harry Potter || PAIRING: Draco/Hermione
[Draco/Hermiona, Dramione, Draco Malfoy/Hermiona Granger] OSTRZEŻENIA: brak, niewesoły tekst || STATUS: drabble|| BETA: agatte
Emma Watson w magazynie Porter |
N/A: Tekst uzyskał wyróżnienie w konkursie na s-dhl, pierwsze miejsce zajęła agatte, której mocno gratuluję!:)
Draco Malfoy był tchórzem.
Hermiona też tak myślała, nawet gdy przyszedł do nich z informacjami o kolejnych atakach śmierciożerców. Uważała, że doskonale zdawał sobie sprawę z przegranej pozycji Voldemorta, a Malfoyowie zawsze zwyciężali.
Kiedy mimo szykan, wyzwisk, ataków dalej kroczył z dumnie uniesioną głową, zaczęła go podziwiać. Obserwowała jego hart ducha, niezłomność i wewnętrzną siłę, z którą zawsze wracał. Niejednokrotnie jej się oświadczał, ale ciągle odmawiała; zgodziła się dopiero, gdy zaszła w ciążę. Może to ona tchórzyła?
— Jesteś tchórzem, Malfoy — powiedziała, kiedy uświadomiła sobie, że nie był aż tak silny.
Bo tylko tchórz wybiera śmierć, zostawiając kobietę z dwójką dzieci.
Średnio lubię takie drabble, które która są tak oczywiste, zdecydowanie wolę takie z zakończeniami otwartymi albo dające wiele możliwości, chociaż ta nawet mi się podoba, bo w końcu ktoś pije do tchórzostwa Malfoya nie na podstawie decyzji Lucjusza i uległości Dracona. Takich tekstów już jest przesyt, a tu mamy coś nowego. :)
OdpowiedzUsuńCieszę, że mimo iż nie przepadasz, że otwartymi zakończeniami, ten króciutki tekst Ci się spodobał. I że uważasz to za powiew świeżości! :D
UsuńNie będzie tutaj dzisiaj jakiegoś długiego komentarza, bo nawet po wielokrotnym przeczytaniu tego drabbla (a czytałam go już naprawdę sporo razy) nie wiem, co mam myśleć. Lubię nawiązania do tchórzostwa Malfoya, choć ja zwykle raczej je tłumaczę, i lubię wojenny klimat. Totalnie moje gusta. Tekst ciekawy i w sumie jedyne, najważniejsze, co mogę o nim napisać, to to, że pozostawia we mnie ogromną niepewność, znak zapytania i konfuzję. I chyba o to chodziło, więc gratulacje. :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że w taki sposób reagujesz na ten tekst! :D Zdecydowanie wiedziałam o czym chcę w nim powiedzieć, jak zakończyć, ale by zmieścić się w słowach? W tym maleństwie chyba miałam największy problem :)
UsuńI to ja lubię! Nic nie wiadomo, jakby pousuwano zdania, zostawiając coś takiego. Hmm... Postaram się jakoś to zinterpretować, bo to aż się o to prosi! :D
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to, kiedy na początku Hermiona uważa Draco za tchórza, który robi wszystko przez strach, że jego lojalność jest jak chorągiewka na wietrze i idzie tam, gdzie ktoś zaoferuje więcej. Później mamy właśnie taki przeskok w ich relacji, kiedy Hermiona zauważa, że może on nie jest tchórzem, jeśli nie uciekł, kiedy zrobiło się ciężko. Że może naprawdę się zmienił albo może dopiero teraz pokazał swoje prawdziwe ja, kiedy nadal parł do przodu wbrew wszystkim. I w końcu następuje to przejście, kiedy Hermiona siebie uważa za tchórza. Za dużo nie da się powiedzieć, ale jakby dopiero się zgodziła wyjść za Draco, kiedy przyparto ją do muru (raczej mało kto chciałby skazywać dziecko na życie bez ojca, zwłaszcza kiedy ów ojciec stoi tuż obok i walczył o rękę matki o wiele wcześniej przed ciążą). Hmm... Czyżby nadal trwała wojna? I Draco zmarł właśnie dlatego, że nie był dość silny, żeby wrócić z jakiejś akcji, ataku (tutaj wpasowałby się ten fragment: Obserwowała jego hart ducha, niezłomność i wewnętrzną siłę, z którą zawsze wracał), że zawsze wracał do Hermiony, aż do tego dnia, gdy nie był wystarczająco silny, by przeżyć. Bo ja dopatruję się takiej goryczy pod koniec i chyba właśnie zrozumiałam, skąd ona się znalazła. I może stąd jej zwlekanie z przyjęciem oświadczyn? Że ciągle uważała, że tchórzostwo wyjdzie z Draco w którymś momencie (w ogóle ciężko nazwać tchórzostwem przybycie do obozu wroga i zmienienie całkowicie swoich poglądów - jakby musiał się narodzić na nowo - ale czy Hermiona nie powinna wziąć tego pod uwagę? Albo jej nieufność jej w tym przeszkodziła i sprawiła, że nie mogła spojrzeć na niego z sympatią, dopóki nie okazał się o wiele silniejszy)? Może właśnie na początku mu nie ufała, a później bała się zaangażować?
Chociaż to z drugiej strony kłóci się z kanoniczną Hermioną, która nie dość, że Gryfonka, to stara się widzieć dobro. Ale ludzie się potrafią niesamowicie zmienić. A patrząc na to, że trwała wojna... Ona to potrafi ludzi wywrócić na lewą stronę.
Och, albo końcówka miała nawiązywać do tego, że Hermiona nie chciała do siebie dopuścić innych myśli. W sensie chciała zamknąć się na emocje i skupić się na poczuciu zdrady, że Draco ją opuścił, wybierając łatwiejszą opcję - śmierć. Żeby tak bardzo nie bolało - do tego akurat kanoniczna Hermiona mogłaby być zdolna (jakkolwiek bardzo racjonalna się wydaje, to mam wrażenie, że potrafiłaby zamieść swoje uczucia pod dywan; z tchórzostwem Draco była zaznajomiona bardzo dobrze i kiedy ten umarł, nie potrafiła sobie z samą sobą poradzić - wybrała po prostu łatwiejszą ścieżkę i tu wpasowuje jej się wcześniejsza refleksja, czy przypadkiem to ona nie tchórzyła - może tchórzyła przez cały czas, kiedy nie chciała najpierw zobaczyć Draco jako kogoś odważnego, a potem kogoś, kto mógłby ją pokochać).
Nie mam pojęcia, czy cokolwiek z powyżej ma jakikolwiek sens. Ale stwierdziłam, że chociaż tutaj się rozpiszę, bo pod najnowszym tłumaczeniem mogłabym stracić za dużo nerwów na Draco. W każdym razie z miłą chęcią przeczytałam to króciutkie coś i chociaż ubolewam, że bardzo, ale to bardzo-bardzo tajemniczo się tu było, to... Bardzo ładny kawałek tekstu. Jestem ciekawa, czy chociaż zbliżyłam się do Twojego zamysłu, czy poszłam w kompletnie złą stronę. Kto wie? Może kiedyś zdradzisz, o co chodziło.
Pozdrawiam,
C.
PS Tak, chyba nadszedł ten moment, kiedy się w końcu zabrałam za komentowanie - i Bogu dzięki, bo to za długo (zdecydowanie za długo) trwało!