Autor: Rzan. (jeanne8917); autor banneru: Lily
Fandom: j-rock, Alice Nine.
Pairing: Tora/Saga/Hiroto
Rodzaj: obyczaj
Rating: K
Status: Miniatura
Beta: pierwszą betą Vill (Fia.), a przy drugiej pomogła Beallatrix - dziękuję! :)
N/A: O rany. Tekst pojedynkowy, wygrany. Osobiście jestem z niego bardzo dumna. Celowo zastosowałam takie przejścia łączenia obu zdań poprzez "kiedy", które zastosowałam tutaj jako spójnik.
Ogata Hiroto - Hiroto
Amano Shinji - Tora
Sakamoto Takashi - Saga
Saga miał dziesięć lat, kiedy jego rodzice się rozwiedli.
Kochanie, od dziś zamieszkasz z tatą, dobrze? Mama będzie cię odwiedzać. — Te słowa dość często powracały do małego chłopca, gdy ten dopytywał o mamusię. Przecież obiecała, że do niego przyjdzie! Przecież miała go zabrać do siebie na wakacje. Przecież miała odwiedzić go choćby na święta.
Przecież miała zadzwonić na dwunaste urodziny...
Małe dziecko tak naprawdę nie rozumiało, dlaczego jego mama urwała z nim kontakt. Takashi'ego bolało i często płakał, nie wiedząc co się dzieje. Przecież rodzice nigdy nie kłamią, prawda? Obiecała mu, że będzie do niego przychodzić, dlatego zasmucił się, kiedy nie przyszła na jeden ze szkolnych festiwali. Inne dzieci śmiały się z tego, że mamusia już go nie kocha. Właśnie przez takie docinki chłopczyk zaczął w to wierzyć. Dopowiadał sobie nawet, że to przez niego matka nie mieszka już z tatą, który przyprowadził do domu nową, złą panią. Ona nie dawała mu cukierków i krzyczała, kiedy się pobrudził, w weekendy kazała kłaść się spać zaraz po dobranocce, a o przeczytaniu mu przed snem bajki nie chciała nawet słyszeć. Mówiła wtedy ”Jesteś dużym chłopcem, duzi chłopcy słuchają się swoich tatusiów, a tatuś kazał ci być grzecznym, prawda? Nie chcesz chyba, by tatuś był smutny”.
Nie, Takashi nie chciał i dlatego kiedy
Saga miał piętnaście lat, gdy po raz pierwszy pocałował chłopca.
To był listopadowy dzień. Szkoła skończyła się tak, jak zawsze, a po niej trening klubu sportowego. Chłopak uwielbiał baseball już od pierwszego momentu, kiedy zobaczył jeden z meczów w telewizji. Ojciec siadywał z nim i oglądał graczy, a czasami, w przypływie dobrego humoru czy łaski, wychodzili razem przed dom lub na pobliskie boisko, by mogli sami pograć. Te chwile były dla nastolatka bardzo cenne. W swoim ojcu widział autorytet i kogoś, komu pragnął się przypodobać. Nienawidził widzieć go smutnego albo rozdrażnionego, szczególnie przez jego zachowanie, dlatego starał się spełniać wszelkie jego oczekiwania.
Jeden z przyjaciół nastolatka, Yoshida, wracając w stronę szatni, poślizgnął się na kamieniu. Próbował wstać, a Saga, widząc, jak ten ma z tym problemy, podszedł mu pomóc. Kiedy okazało się, że chłopak zwichnął kostkę, Takashi postanowił wziąć go po prostu na plecy i zanieść do pomieszczenia. Nie przewidział tylko, że sam upadnie przez śliską murawę. Dla Sakamoto scena wyglądała jak z banalnego filmu romantycznego, które tak uwielbiała oglądać jego macocha. Tylko, że zamiast pary on-i-ona, byli on-i-on: Saga — leżący teraz na przyjacielu, i Yoshida, wpatrujący się bez oddechu w jego oczy. Blondyn nawet się nie zastanawiał, kiedy jego usta wylądowały na tych należących do kontuzjowanego chłopaka. Nawet nie wiedział, co go pokusiło — czy to tak znana scena, czy może sceneria?
Zetknięcie warg nie trwało zbyt długo, ale wystarczyło, by Yo się zarumienił. Takashi, kiedy tylko zorientował się, co zrobił, gwałtownie odskoczył od przyjaciela, a pierwsze, co przyszło mu do głowy to: “Nie chcesz, by tatuś był smutny, prawda?”. Saga nie był głupi, wiedział, jak ludzie reagują na takie coś. Tłumaczenie, że nie wie, co robił, nic by tutaj nie dało.
Dlatego też pierwszy cios przyszedł tak samo nagle jak feralny całus. Zaczął kopać i krzyczeć na chłopaka, próbując wybić mu z głowy to, co właśnie się stało. Swoim zachowaniem chciał zamaskować, jak bardzo mu się podobało. Kiedy Yoshida mu oddał, Saga nie zauważył, jak dookoła zbiegła się już grupa osób niewiedząca, o co chodzi. Jednak bójka zawsze oznacza, iż na pewno dzieje się coś ciekawego!
Po powrocie do domu pamiętał tylko podbite oko i swoje myśli na temat tego, co zaszło, o tym, jak rozczarował ojca, kiedy
Saga miał siedemnaście lat, gdy zauważył Torę.
Z zaakceptowaniem siebie miał większe i mniejsze problemy. Przez długie dni nie wychodził z pokoju, zamykając się w nim i czytając książki na temat homoseksualizmu, ukradkiem wypożyczone z biblioteki. Widział, jak ludzie traktowali gejów u niego w szkole, na ulicy, w sklepie. Nie chciał być jednym z nich, starał się za wszelką cenę być normalny. Przecież lubił męskie sporty, męskie gadżety oraz samochody. Męsko pachniał, kiedy się spocił, w garażu lubił pogrzebać przy samochodzie ojca, a co piątek poimprezować ze znajomymi. Był typowym facetem w swoim wieku i zachowywał się jak typowy, męski nastolatek. Upijał się, palił, kłócił z rodzicami - jak każdy hormonalny chłopak. Jedyne, co go odróżniało od innych to fakt, że zamiast zachwycać się nad kobiecym biustem czy szerokimi biodrami, wolał obserwować męskie tyłki i szerokie torsy.
Pamiętał, jak na imprezie urodzinowej jednego z kumpli tańczył z pewną dziewczyną. Parę razy nawet ją pocałował, wyobrażając sobie, że to jakiś mały, drobny, zniewieściały chłopak. Tak na pokaz — ważne, by ludzie widzieli, a opinia o nim nie została nadszarpnięta.
Jego uwagę przykuła wtedy pewna para. Wysoki, ciemnowłosy chłopak i ktoś, kogo aktualnie przytulał. Początkowo uważał, że to tylko przyjaciele, ale widząc, jak wyższy z nich zaborczo obejmuje w pasie tego drugiego, zapewne też młodszego, zaczął im się przypatrywać z większą intensywnością oraz zainteresowaniem. Pijąc powoli piwo, zauważył, jak para się całuje. Ca-łu-je. Na środku parkietu, wśród tłumu, przede wszystkim, szkolnej młodzieży. Wokół nich rozpoczęły się gwizdy i krzyki, by poszli do pokoju. Oczywiście nie obyło się bez wyzwisk pod ich adresem, ale, co zaimponowało Sadze, ów czarnowłosy skwitował to tylko skierowanym ku nim środkowy palec. Kiedy tamten ciągnął swojego... chłopaka? — chyba; przynajmniej tak uważał i chciał uważać Saga — w stronę schodów, wszyscy usłyszeli:
— Tylko nie w sypialni moich rodziców!
Od tamtej pory zaczął przyglądać się czarnowłosemu, kiedy
Saga miał dziewiętnaście lat, uznał, że się zakochał.
Nauczył się grać na basie, a teraz pomagał w szkolnych festiwalach. Nawet klub muzyczny od czasu do czasu prosił go, by wspomógł ich czasami swoją grą podczas prób. I właśnie w czasie jednej z nich dojrzał Hiroto. Mały, drobny, niepozornie wyglądający blondynek biegający po całej sali, wykrzykujący jakieś zadania dla pozostałych, ciągle żywy, ciągle zabiegany. Już niedługo Saga przekona się, że ta niewinna persona będzie jedną z najbardziej złośliwych osób, jakie znał. Nie wie, że zostanie wplątany w wir swoich uczuć i emocji, kolejnych wyborów i przemyśleń. Póki co, obserwuje go, każdy szczegół — to, jak odgarnia z czoła grzywkę, to, jak jego wargi cały czas są spierzchnięte, to, jak się porusza, jak mówi, co je. Dopiero po parędziesięciu chwilach, sporej ilości godzin i dni spędzonych na analizowaniu tego chłopaka, doszedł do wniosku, że jest nim zafascynowany. Nie rozmawiali za dużo, ale zapamiętał każde słowo, które ten do niego wypowiedział.
Zaczęły się drobne gesty, czułe słowa, nieśmiałe uśmiechy. Takashi sądził, że chyba znalazł tego kogoś, że mogą być razem, kiedy jego umysłowy raj został zburzony przez pewnego, czarnowłosego jegomościa, który przyszedł odebrać tego dnia swojego chłopaka z próby.
Jego świat runął w gruzach, kiedy
Saga miał dwadzieścia jeden lat, znalazł się w skomplikowanym trójkącie.
Przekonywanie siebie, że nie jest zboczony, że kochanie dwóch osób równocześnie tą samą miłością, równie głęboką, nie jest wcale takie dziwne i nienormalne, zajęło mu sporo bezsennych nocy. Długo dochodził do siebie, kiedy został wciągnięty, nagle i niespodziewanie, w sztorm ich chorej fantazji. Bawili się nim, skacząc dookoła jak dwa koty nad myszką.
Tutaj pocałunek od jednego, tam znowu randka z drugim. Poczucie winy Sagi, że będąc z Torą romansuje z Hiroto i na odwrót, trawiło go do tego stopnia, że przemógł się i napisał krótkie wiadomości do każdego z nich.
”Shinji-shi, przepraszam, ale Hiroto zdradzał ciebie. Ze mną.”
”Hiroto-shi, przepraszam, ale Tora zdradzał ciebie. Ze mną.”
Nie musiał czekać długo, aż ci zjawią się w jego domu z tłumaczeniem i wyjaśnieniami. Że obaj go chcieli, że to żadne zdrady nie były, tylko dawali jemu miejsce, że czekali, aż Saga przyzna, iż chce, pożąda i kocha ich obu równie mocno.
Wściekłość, poczucie wykorzystania, zranienie, jakie czuł wtedy Takashi było mocne. Wydawało mu się, że tylko się nim zabawili, że był jedynie ich chorą zachcianką, szmacianą lalką przeciąganą pomiędzy tamtą dwójką, kiedy ci tylko mieli na to ochotę. Para długo musiała go przekonywać, że tak nie jest.
Z punktu widzenia Sakimoto, ich pierwsza, potrójna randka wyglądały nadzwyczaj sztywno. Czuł się nie na miejscu, jakby wpraszając się do ich życia.
A było zgoła inaczej. To oni zaprosili go do siebie, podzielili się i nim, i sobą.
Z biegiem czasu poranki stawały się coraz normalniejsze, wspólne noce coraz namiętniejsze, popołudnia coraz bardziej komfortowe. Do tego stopnia, że całą trójką wynajęli wspólnie mieszkanie.
Po raz kolejny słowa kocham zostały wypowiedziane, kiedy
Saga ma trzydzieści lat i jest szczęśliwy.
Kochanie, od dziś zamieszkasz z tatą, dobrze? Mama będzie cię odwiedzać. — Te słowa dość często powracały do małego chłopca, gdy ten dopytywał o mamusię. Przecież obiecała, że do niego przyjdzie! Przecież miała go zabrać do siebie na wakacje. Przecież miała odwiedzić go choćby na święta.
Przecież miała zadzwonić na dwunaste urodziny...
Małe dziecko tak naprawdę nie rozumiało, dlaczego jego mama urwała z nim kontakt. Takashi'ego bolało i często płakał, nie wiedząc co się dzieje. Przecież rodzice nigdy nie kłamią, prawda? Obiecała mu, że będzie do niego przychodzić, dlatego zasmucił się, kiedy nie przyszła na jeden ze szkolnych festiwali. Inne dzieci śmiały się z tego, że mamusia już go nie kocha. Właśnie przez takie docinki chłopczyk zaczął w to wierzyć. Dopowiadał sobie nawet, że to przez niego matka nie mieszka już z tatą, który przyprowadził do domu nową, złą panią. Ona nie dawała mu cukierków i krzyczała, kiedy się pobrudził, w weekendy kazała kłaść się spać zaraz po dobranocce, a o przeczytaniu mu przed snem bajki nie chciała nawet słyszeć. Mówiła wtedy ”Jesteś dużym chłopcem, duzi chłopcy słuchają się swoich tatusiów, a tatuś kazał ci być grzecznym, prawda? Nie chcesz chyba, by tatuś był smutny”.
Nie, Takashi nie chciał i dlatego kiedy
Saga miał piętnaście lat, gdy po raz pierwszy pocałował chłopca.
To był listopadowy dzień. Szkoła skończyła się tak, jak zawsze, a po niej trening klubu sportowego. Chłopak uwielbiał baseball już od pierwszego momentu, kiedy zobaczył jeden z meczów w telewizji. Ojciec siadywał z nim i oglądał graczy, a czasami, w przypływie dobrego humoru czy łaski, wychodzili razem przed dom lub na pobliskie boisko, by mogli sami pograć. Te chwile były dla nastolatka bardzo cenne. W swoim ojcu widział autorytet i kogoś, komu pragnął się przypodobać. Nienawidził widzieć go smutnego albo rozdrażnionego, szczególnie przez jego zachowanie, dlatego starał się spełniać wszelkie jego oczekiwania.
Jeden z przyjaciół nastolatka, Yoshida, wracając w stronę szatni, poślizgnął się na kamieniu. Próbował wstać, a Saga, widząc, jak ten ma z tym problemy, podszedł mu pomóc. Kiedy okazało się, że chłopak zwichnął kostkę, Takashi postanowił wziąć go po prostu na plecy i zanieść do pomieszczenia. Nie przewidział tylko, że sam upadnie przez śliską murawę. Dla Sakamoto scena wyglądała jak z banalnego filmu romantycznego, które tak uwielbiała oglądać jego macocha. Tylko, że zamiast pary on-i-ona, byli on-i-on: Saga — leżący teraz na przyjacielu, i Yoshida, wpatrujący się bez oddechu w jego oczy. Blondyn nawet się nie zastanawiał, kiedy jego usta wylądowały na tych należących do kontuzjowanego chłopaka. Nawet nie wiedział, co go pokusiło — czy to tak znana scena, czy może sceneria?
Zetknięcie warg nie trwało zbyt długo, ale wystarczyło, by Yo się zarumienił. Takashi, kiedy tylko zorientował się, co zrobił, gwałtownie odskoczył od przyjaciela, a pierwsze, co przyszło mu do głowy to: “Nie chcesz, by tatuś był smutny, prawda?”. Saga nie był głupi, wiedział, jak ludzie reagują na takie coś. Tłumaczenie, że nie wie, co robił, nic by tutaj nie dało.
Dlatego też pierwszy cios przyszedł tak samo nagle jak feralny całus. Zaczął kopać i krzyczeć na chłopaka, próbując wybić mu z głowy to, co właśnie się stało. Swoim zachowaniem chciał zamaskować, jak bardzo mu się podobało. Kiedy Yoshida mu oddał, Saga nie zauważył, jak dookoła zbiegła się już grupa osób niewiedząca, o co chodzi. Jednak bójka zawsze oznacza, iż na pewno dzieje się coś ciekawego!
Po powrocie do domu pamiętał tylko podbite oko i swoje myśli na temat tego, co zaszło, o tym, jak rozczarował ojca, kiedy
Saga miał siedemnaście lat, gdy zauważył Torę.
Z zaakceptowaniem siebie miał większe i mniejsze problemy. Przez długie dni nie wychodził z pokoju, zamykając się w nim i czytając książki na temat homoseksualizmu, ukradkiem wypożyczone z biblioteki. Widział, jak ludzie traktowali gejów u niego w szkole, na ulicy, w sklepie. Nie chciał być jednym z nich, starał się za wszelką cenę być normalny. Przecież lubił męskie sporty, męskie gadżety oraz samochody. Męsko pachniał, kiedy się spocił, w garażu lubił pogrzebać przy samochodzie ojca, a co piątek poimprezować ze znajomymi. Był typowym facetem w swoim wieku i zachowywał się jak typowy, męski nastolatek. Upijał się, palił, kłócił z rodzicami - jak każdy hormonalny chłopak. Jedyne, co go odróżniało od innych to fakt, że zamiast zachwycać się nad kobiecym biustem czy szerokimi biodrami, wolał obserwować męskie tyłki i szerokie torsy.
Pamiętał, jak na imprezie urodzinowej jednego z kumpli tańczył z pewną dziewczyną. Parę razy nawet ją pocałował, wyobrażając sobie, że to jakiś mały, drobny, zniewieściały chłopak. Tak na pokaz — ważne, by ludzie widzieli, a opinia o nim nie została nadszarpnięta.
Jego uwagę przykuła wtedy pewna para. Wysoki, ciemnowłosy chłopak i ktoś, kogo aktualnie przytulał. Początkowo uważał, że to tylko przyjaciele, ale widząc, jak wyższy z nich zaborczo obejmuje w pasie tego drugiego, zapewne też młodszego, zaczął im się przypatrywać z większą intensywnością oraz zainteresowaniem. Pijąc powoli piwo, zauważył, jak para się całuje. Ca-łu-je. Na środku parkietu, wśród tłumu, przede wszystkim, szkolnej młodzieży. Wokół nich rozpoczęły się gwizdy i krzyki, by poszli do pokoju. Oczywiście nie obyło się bez wyzwisk pod ich adresem, ale, co zaimponowało Sadze, ów czarnowłosy skwitował to tylko skierowanym ku nim środkowy palec. Kiedy tamten ciągnął swojego... chłopaka? — chyba; przynajmniej tak uważał i chciał uważać Saga — w stronę schodów, wszyscy usłyszeli:
— Tylko nie w sypialni moich rodziców!
Od tamtej pory zaczął przyglądać się czarnowłosemu, kiedy
Saga miał dziewiętnaście lat, uznał, że się zakochał.
Nauczył się grać na basie, a teraz pomagał w szkolnych festiwalach. Nawet klub muzyczny od czasu do czasu prosił go, by wspomógł ich czasami swoją grą podczas prób. I właśnie w czasie jednej z nich dojrzał Hiroto. Mały, drobny, niepozornie wyglądający blondynek biegający po całej sali, wykrzykujący jakieś zadania dla pozostałych, ciągle żywy, ciągle zabiegany. Już niedługo Saga przekona się, że ta niewinna persona będzie jedną z najbardziej złośliwych osób, jakie znał. Nie wie, że zostanie wplątany w wir swoich uczuć i emocji, kolejnych wyborów i przemyśleń. Póki co, obserwuje go, każdy szczegół — to, jak odgarnia z czoła grzywkę, to, jak jego wargi cały czas są spierzchnięte, to, jak się porusza, jak mówi, co je. Dopiero po parędziesięciu chwilach, sporej ilości godzin i dni spędzonych na analizowaniu tego chłopaka, doszedł do wniosku, że jest nim zafascynowany. Nie rozmawiali za dużo, ale zapamiętał każde słowo, które ten do niego wypowiedział.
Zaczęły się drobne gesty, czułe słowa, nieśmiałe uśmiechy. Takashi sądził, że chyba znalazł tego kogoś, że mogą być razem, kiedy jego umysłowy raj został zburzony przez pewnego, czarnowłosego jegomościa, który przyszedł odebrać tego dnia swojego chłopaka z próby.
Jego świat runął w gruzach, kiedy
Saga miał dwadzieścia jeden lat, znalazł się w skomplikowanym trójkącie.
Przekonywanie siebie, że nie jest zboczony, że kochanie dwóch osób równocześnie tą samą miłością, równie głęboką, nie jest wcale takie dziwne i nienormalne, zajęło mu sporo bezsennych nocy. Długo dochodził do siebie, kiedy został wciągnięty, nagle i niespodziewanie, w sztorm ich chorej fantazji. Bawili się nim, skacząc dookoła jak dwa koty nad myszką.
Tutaj pocałunek od jednego, tam znowu randka z drugim. Poczucie winy Sagi, że będąc z Torą romansuje z Hiroto i na odwrót, trawiło go do tego stopnia, że przemógł się i napisał krótkie wiadomości do każdego z nich.
”Shinji-shi, przepraszam, ale Hiroto zdradzał ciebie. Ze mną.”
”Hiroto-shi, przepraszam, ale Tora zdradzał ciebie. Ze mną.”
Nie musiał czekać długo, aż ci zjawią się w jego domu z tłumaczeniem i wyjaśnieniami. Że obaj go chcieli, że to żadne zdrady nie były, tylko dawali jemu miejsce, że czekali, aż Saga przyzna, iż chce, pożąda i kocha ich obu równie mocno.
Wściekłość, poczucie wykorzystania, zranienie, jakie czuł wtedy Takashi było mocne. Wydawało mu się, że tylko się nim zabawili, że był jedynie ich chorą zachcianką, szmacianą lalką przeciąganą pomiędzy tamtą dwójką, kiedy ci tylko mieli na to ochotę. Para długo musiała go przekonywać, że tak nie jest.
Z punktu widzenia Sakimoto, ich pierwsza, potrójna randka wyglądały nadzwyczaj sztywno. Czuł się nie na miejscu, jakby wpraszając się do ich życia.
A było zgoła inaczej. To oni zaprosili go do siebie, podzielili się i nim, i sobą.
Z biegiem czasu poranki stawały się coraz normalniejsze, wspólne noce coraz namiętniejsze, popołudnia coraz bardziej komfortowe. Do tego stopnia, że całą trójką wynajęli wspólnie mieszkanie.
Po raz kolejny słowa kocham zostały wypowiedziane, kiedy
Saga ma trzydzieści lat i jest szczęśliwy.
Rzan, cuuuudne! Piękne, delikatne, wyjątkowe. Forma przejść, taka inna <3 uwagi zgłaszałam na priv, więc tu tylko zachwyty:) Fajnie (nie wiem czy to dobre słowo) jest poczytać o związku homoseksualnym, ujętym w ten sposób. Wiem, że to tłumaczenie, ale bardzo mi się podoba. Właśnie przez swoją delikatność, przez pozostawienie miejsca wyobraźni, przez pewną smakowitość, której brakuje w innych opowiadaniach. Trzy razy TAK i czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńNo i jeszcze lampa, że nie zauważyłam Autora. No tym bardziej chylę czoła! Geniusz-jak mawia Czerepach :D
Usuń<3 Ale się cieszę, że Ci się spodobało!:D Odkurzam stare teksty, doszlifowuję je i wstawiam! Na pewno raz na jakiś czas coś będzie się pojawiać :) Już planuję kolejne :D
UsuńWiesz, czego mi brakowało, bo Ci nabierząco pisałam! Także wiesz, że bardzo mi się ona podoba! Zwłaszcza jej niewinność. Czekam na więcej takich starych nowości : )
OdpowiedzUsuń<3 a ja na bieżąco poprawiałam! Dzięki wielkie kochana <3
UsuńUau. Takie proste, ale jednocześnie na swój sposób piękne. Zacięłam się. Czekam na więcej takich tekstów, Rzan.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
An aka Edyta.
cześć An!
UsuńBardzo się cieszę, że Ci się podobało!:) Będę na pewno wrzucała co jakiś czas podobne teksty :) Zapraszam do obserwacji, jak chcesz być powiadamiania!:)
<3
Twój blog został nominowany do #LBA :) wiecej informacji tutaj:
OdpowiedzUsuńhttp://pinuphair-magda.blogspot.com/2015/05/lba_24.html?m=1