2015/01/01

[T][Z] Cztery Filary (2/4)


Tytuł: Cztery filary
Autor: OhTex
Zgoda: jest!
Status: Zakończony
Wsparcie: Rasp., Fantasmagoria.~ - dziękuję!:* 
Pairing: Brak, Opowiadanie o Czterech Filarach Hogwartu.
Rozdział: pierwszy, drugi, trzeci, czwarty.
 

Diadem


Rowena zaczęła pracę nad nim w dniu, w którym pochowała swojego męża.
Postanowiła, że zrobi coś pięknego, by pamiętać czas, który wspólnie spędzili. Musiał to być przedmiot, co mogłaby nosić, co dałoby jej mądrość i pokierowało nią. Mogła łatwo zebrać to, czego potrzebowała; mąż Roweny był bogatym człowiekiem i wielu jego przyjaciół pozostało przy niej, by móc ją wspierać po śmierci mężczyzny. Jednak tego dnia usiadła przy oknie, mając pustkę w głowie. Nie wiedziała, gdzie zacząć.


Tej nocy śniła, że w ciemności stała nad jego grobem; smutek pokrywał jej twarz niczym szreń. Nowy grób rozstąpił się i tam gdzie powinno być ciało, znajdował się orzeł. Wpatrywała się w ciemne oczy, gdy ptak rozprostowywał swoje skrzydła. Wzbił się w szare niebo, a brązowe pióra błyszczały w półmroku.

Następnego ranka odmawiała każdej propozycji posiłku i towarzystwa, nie chciała widzieć nawet swojej małej córeczki. Jej umysł wypełniony był radością z ostatniej nocy, którą spędziła latając z orłem nad górami i jeziorami.


Srebro uformowało się w majestatycznego orła, siedzącego na koronie. Przyozdobiła skrzydła małymi, świecącymi kryształami, a pośrodku zostawiła miejsce na duży szafir. Usadawiając go tam, myślała o jego martwej, niebieskiej z zimna skórze.


Kolejnego wieczora wszystko już było zrobione.. Położyła całość na stole przed sobą obserwując, jak ogień odbija się w szafirze i zmienia jego kolor na delikatny odcień fioletu. Było to piękne i bez wątpienia oddawało hołd jej zmarłemu mężowi.


Jej oczy zwęziły się, gdy studiowała diadem.


Czegoś brakowało. Brakowało ciepła, które posiadała jego dusza.


Tak jak dziecko, potrzebowała nazwy by nadać mu życie.



Tej nocy ponownie o nim śniła, jednak nie była to prorocza wizja. Śniła o jego lekkim, przyjemnym uśmiechu. Pamiętała, jak podziwiał jej inteligencję. Pamiętała tę zaskakującą radość na twarzy, gdy dowiedział się, że nosi dziecko w sobie. Słyszała słowa skierowane do niej, kiedy trzymał ich nowo narodzoną córkę, i pochylając się nad nią, ucałował jej spocone czoło.


— Jesteście moimi największymi skarbami.


Słońce do końca jeszcze nie wzeszło, gdy siedziała przy swoim stole pod oknem, dodając ostatni, najbardziej cenny kawałek do diademu.


Inteligencja ponad miarę!, jest największym skarbem człowieka.



* * *

— Jest przepiękny. 


Rowena nie poruszyła się, słysząc te niespodziewane słowa.


Obecność Helgi była łatwa do wykrycia, nawet jeżeli kobieta poruszała się bardzo cicho. Rowena spojrzała w lustro i zauważyła, jak ta podchodzi do niej i staje za nią z mieszanką ciekawości i ostrożności wypisanej twarzy.


— Dziękuję. Jesteś miła.


Helga wyglądała na zaskoczoną.


— Po prostu mówię prawdę. Jest bardzo piękny.


Rowena studiowała otwartą twarz Helgi. W jej oczach było pełno ciepła, a wokół ust pokazywały się delikatne zmarszczki, kiedy się uśmiechała.


— Nie odnosiłam się do twoich słów. Jesteś miła. Do każdego kogo spotkasz.


— Och. — Rowena obserwowała zamyślona kobietę. — Wydaje mi się, że masz rację. Chyba, że ktoś da mi powód, abym taka nie była.


Ravenclaw czuła ciężar diademu na swojej głowie. Szeptał do niej pytania, chcąc nauczyć się wszystkiego o kobiecie z doliny. Widziała, jak oczy Helgi unoszą się ku niemu i usta Roweny drgnęły, kiedy delikatnie i powoli zdjęła go, odwracając w stronę przyjaciółki.


— Chcesz przymierzyć?


Helga przez moment wpatrywała się w diadem, po czym przytaknęła z uśmiechem.


— Dlaczego nie. Nieczęsto mam możliwość noszenia tak fajnej biżuterii.


Delikatnie i ostrożnie ułożyła go na swoich jasnych włosach, i spojrzała w lustro. Rowena od razu wiedziała, że Helga nigdy więcej nie dotknie diademu. Wyglądał obco na jej głowie, zbyt pokaźnie dla słodkiej Helgi, której dumą była równość i bezwarunkowa dobroć.


Helga nagle zadrżała i gwałtownie zdjęła diadem z głowy, podając go Rowenie. Kobiety przez chwilę po prostu się w siebie wpatrywały.


— Jest bardzo ciężki — powiedziała w końcu Helga.


Rowena posłała w jej stronę kolejny, lekki uśmiech.


— Nie czuję jego wagi. Tak naprawdę, bardziej czuję to, jak mnie otacza. Pcha mnie do zadawania właściwych pytań i szukania jak najlepszych odpowiedzi.


— Zrobiłaś to sama. — Ton Helgi nie był oceniający, jednak w powietrzu dało się wyczuć jej dyskomfort.

Rowena odłożyła diadem na swój płaszcz i dotknęła ramienia Helgi.


— Jesteś bardzo miła.


* * *

— Mogę jeszcze raz go zobaczyć, matko? 

— Jeżeli sobie życzysz.

Podała diadem córce, która już dojrzała i sama stała się pięknością. Oddech Heleny zamglił szafir, a jej palce odcisnęły się na srebrze.

Rowena później go wyczyści.

— Mogę go przymierzyć?

Kobieta przez chwilę się zawahała. Jej córka spoglądała na nią oczami swojego ojca, które jednak nie posiadały tego samego ciepła. Zastanawiała się, czy to była jej wina.

— Tylko na chwilę.

Na twarzy Heleny wykwitł ogromny uśmiech i założyła diadem na swoje ciemne włosy. Po jej lewej stronie stało lustro, ale nie spojrzała w nie. Zamiast tego zamknęła oczy, a jej palce poruszały się wolno przy jej boku. Rowena odczytała to jako niecierpliwość. Dlaczego jednak, nie była w stanie pojąć ani przewidzieć.

— Podoba ci się? — zapytała. Cisza powodowała u niej niespokojne uczucia.

— Tak — odparła Helena, wciąż z zamkniętymi oczami. — Czuję się z nim lepiej. Jakby droga przede mną była czystsza.

Ravenclaw wstała i zdjęła diadem z głowy córki. W ciemnych oczach Heleny zabłysła złość, ale szybko zniknęła. Kobieta nie była pewna, czy została ona odepchnięta, czy ukryta.

—To tyle, Heleno.

Rowena zdecydowała, że nie będzie już więcej tego dnia nosić diademu. Podeszła do swojej garderobianki i odłożyła go do drewnianego pudełka. Czuła spojrzenie córki wbite w swoje plecy.

— Muszę przebrać się do kolacji — powiedziała nad swoim ramieniem.
Helena zrozumiała i podeszła do drzwi, jej spódnica ciągnęła się za nią po drodze. Zatrzymała się przy nich mówiąc:

— Chciałabym go nosić ponownie, matko.
 
Wiem.

Rozdział: pierwszy, drugi, trzeci, czwarty.

2 komentarze:

  1. W poprzednim komentarzu napisałam Ci, że pierwsza część podobała mi się bardziej w porównaniu do fragmentu, który przeczytałam kilka dni temu. Czas to wyjaśnić. Nie chodzi mi o styl, poziom... tylko o sam tekst. Kiedy było opisane o jej mężu, że była smutna... nie czułam tego. Nie rozumiałam dlaczego. Wydawała mi się ta Rowena strasznie odległa... Teraz po przeczytaniu do końca już wiem. Przetłumaczone bardzo dobrze, ale czytało mi się źle, postać Roweny mnie odpycha. Jest strasznie zimną kobietą, a bynajmniej mam takie wrażenie. Czuję skołatana, bo nie wiem jak to opisać. Do tego, zachowywała się tak, jak by po śmierci męża przestała dbać o swoją córkę. Była jak Narcyza Malfoy dla Dracona w tych wszystkich opowiadaniach, gdy nie była zakochana w swoim synu i był tylko "potomkiem".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak! Brakowało mi takiego podsumowania! Idealnie opisałaś Rowenę, właśnie nie wiedziałam, jak nazwać to, co o niej myślę :)
      Wydaje mi się, że Rowena przypłaciła mądrość, którą posiadła emocjami i uczuciami, przez co właśnie zachowuje się w ten sposób. Zastanawiały mnie tylko losy Heleny, szkoda, że autorka nie dopisała - a może w tym cała magia?:)

      Usuń

Bardzo dziękuję za komentarz! Każde zdanie powoduje u mnie szeroki uśmiech oraz jest motywacją do dalszej pracy :)